Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Przez public affairs do bezbłędnej legislacji

Mieć wpływ na kształt powstających w Polsce ustaw, współdecydować o opracowywanej w Brukseli polityce klimatycznej i gospodarce obiegu zamkniętego - takie możliwości daje public affairs. O potrzebie jego rozwoju mówili na Kongresie 590 uczestnicy debaty "Public affairs jako element dobra wspólnego".

Public affairs to budowanie i utrzymywanie relacji pomiędzy przedsiębiorcami, a instytucjami rządowymi, politycznymi i środowiskami opiniotwórczymi. W Polsce jest on wciąż zbyt rzadko stosowany choć zdarza się, że zmiany regulacji prawnych rozpoczynają się od rozmowy przedsiębiorcy z urzędnikiem.

- Często inicjatorem jest osoba, która przychodzi do nas z konkretnym problemem. To, że przychodzą przedstawiciele branż i firm jest okazją do wysłuchania ich głosu i poważnego zastanowienia się nad postulatami - mówi wiceminister finansów Leszek Skiba. Dzięki takim relacjom, opracowywana ustawa może nabrać nieco innego kształtu. - Public affairs pomaga nam dopasować daną regulację do konkretnych uwarunkowań. To, że przychodzą przedstawiciele branż, to okazja do wysłuchania ich głosu i poważnego zastanowienia się nad proponowanymi postulatami - wskazuje wiceminister finansów. 

Reklama

Ponad 75 proc. obowiązującego w Polsce prawa powstaje w Brukseli.

Dlatego tam - zdaniem uczestników debaty w Jasionce - powinien sprawnie działać public affairs. Jego przedstawicielem ma być Business and Science Poland - zarejestrowany w Polsce Związek Pracodawców. Instytucja powstała pół roku temu, a jej inicjatorami były spółki Skarbu Państwa, m.in. PKN Orlen, Lotos, Poczta Polska i KGHM. Misją związku jest wsparcie polskich przedsiębiorców i nauki w formowaniu europejskiej agendy. -  Na 12 tysięcy zarejestrowanych w Brukseli lobbystów tylko 200 to Polacy - wskazuje Tomasz Chmal prezes zarządu Business & Science Poland. Członkami organizacji są polskie firmy. Wspiera ona również organizacje branżowe zrzeszające polskich przedsiębiorców, w tym z sektora MŚP. Tam właśnie - zdaniem uczestników debaty - jest najwięcej do zrobienia w obszarze public affairs.

Szef Business & Science Poland wskazał, że we wdrażaniu narzędzia public affairs ważne jest rozpoznanie, kiedy akt legislacyjny staje się elementem debaty publicznej. Wtedy - wskazuje Tomasz Chmal - można działać na poziomie urzędników, którzy podjęli inicjatywę. - Staramy się poprzez fizyczną obecność wcześnie reagować. Nieumiejętność wyrażania własnych oczekiwań powoduje, że nie potrafimy budować mostów - podkreśla.

Zdaniem debatujących w Jasionce, pierwszym błędem jest brak inicjatywy, przez co polskie firmy rzadko odwiedzają Brukselę. - Nasi przedsiębiorcy trochę się tej Brukseli boją. Nie wiedzą, jak się w niej odnaleźć. A tam trzeba rozmawiać z ludźmi. Jak się rozmawia, to oni sami pomagają rozrysować mapę interesów - zapewnia szef Business & Science Poland. I dodaje, że za każdą decyzją legislacyjną Unii Europejskiej w praktyce stoi zwykle nie więcej, niż sześciu - dwunastu urzędników. - Jeśli się ich zna, to wtedy wpływ na regulacje unijne może być większy - zwraca uwagę Chmal. 

Najbliższe działania z zakresu public affairs dotyczyć będą między innymi dwóch obszarów: polityki klimatycznej i gospodarki obiegu zamkniętego. - Mierzymy się z dwoma megatrendami regulacyjnymi. Inwestycje podążają tam, gdzie prawa jest mniej, gdzie to się opłaca. Dlatego my jako firmy musimy tłumaczyć administracji nasze warunki, żeby ją przekonać, że w naszym wspólnym interesie należy to prawo inaczej kształtować - argumentował Radosław Żydok, dyrektor Departamentu Analiz Regulacyjnych KGHM.

Uczestnicy debaty zwrócili uwagę, że ważne jest rozumienie celów legislacji, wyjaśnianie dlaczego dane prawo powstaje. - Musimy pełnić rolę tłumaczy. Świat przyspieszył, żyjemy w rzeczywistości kształtowanej przez prawo. Naszym zadaniem tłumaczenie siebie wzajemnie i pamiętanie, że eksperci też potrzebują wsparcia - mówi wiceminister Leszek Skiba. 

Ważne jest aby działania public affairs - bez względu czy dotyczą one polskiej czy unijnej administracji - były prowadzone nie interwencyjnie, w ostatniej chwili, kiedy kształt prawa jest już określony. - Rozmawiać trzeba wcześniej, zanim zapadną decyzje i trzeba robić to kompleksowo - zachęcał Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. Tymczasem polscy przedsiębiorcy chętniej wydają pieniądze na twarde aktywa niż miękkie. Między innymi dlatego, że zwrot z nich jest dłuższy i mniej oczywisty. - Wciąż nie ma świadomości jak ważne jest utrzymywanie dialogu z urzędnikami. Nie ma się czego obawiać. Nie wszyscy są znakomitymi lobbystami. Pamiętajmy, że urzędnik musi wysłuchać każdego głosu - zachęcał Maciej Ptaszyński. 

ew

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polskie firmy | polska gospodarka

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM