Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

PGNiG szuka złóż w Norwegii i Azerbejdżanie

PGNiG nie wyklucza, że w tym roku kupi kolejne aktywa wydobywcze w Norwegii. Rozmowy są w toku. Spółka negocjuje też zakup złóż w Azerbejdżanie, choć podkreśla, że nie jest to łatwy rynek - poinformował w rozmowie z Interią prezes PGNiG Piotr Woźniak.

- Mamy w Norwegii otwarte pola negocjacyjne w kilku miejscach, z kilkoma partnerami. Sprawdziliśmy, co jest na sprzedaż, teraz toczą się poważne rozmowy w kilku miejscach. Nie wykluczam, że w tym roku dokonamy jeszcze co najmniej jednej akwizycji - powiedział prezes.

Ostatnio, w czerwcu tego roku, PGNiG kupił 22,2 proc. w złożu Król Lear na Morzu Północnym od firmy Total E&P Norge. Przypadającą na PGNiG wielkość wydobycia szacuje się na 0,25 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie. Początek produkcji zaplanowano na 2025 rok. - To bardzo dobra akwizycja, odłożyliśmy ją do koszyka naszych przyszłych produkcji. Pozyskiwany tam gaz będziemy wysyłać przez Baltic Pipe do naszych klientów - powiedział prezes.

Reklama

PGNiG ma udziały w 25 koncesjach na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. Spółka chce zwiększyć tamtejsze wydobycie do 2022 roku do 2,5 mld m sześc. z nieco ponad 0,5 mld m sześc. obecnie. Wszystko po to, by przesłać jak najwięcej własnego surowca gazociągiem Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m sześc., który ma być gotowy jesienią 2022 roku. Połączy on złoża na Morzu Północnym z polskim systemem przesyłowym. Pozostałe 7,5 mld m sześc. brakujących by wypełnić rurociąg PGNiG zamierza kupować na rynku norweskim.

Gaz z kierunku północnego ma zastąpić surowiec kupowany w ramach kontraktu jamalskiego, który właśnie wtedy wygaśnie. Polska nie zamierza przedłużać umowy z Rosjanami, argumentując, że jest ona niekorzystna cenowo - Polska płaci za gaz więcej niż Europa Zachodnia, mimo że znajduje się bliżej Rosji.      

Innym kierunkiem, który analizuje PGNiG, jest Azerbejdżan. Prezes zaznacza, że to ciekawy rynek ze względu na jego położenie - znajduje się stosunkowo blisko Europy. - Dość poważnie pojedynczy partnerzy, ale i cała Unia Europejska potraktowała koncepcję Korytarza Południowego (...). W interesie wszystkich jest, by taki korytarz powstał - poinformował Woźniak.

Delegacja z PGNiG pojawiła się w Azerbejdżanie przy okazji oficjalnej wizyty prezydenta Andrzeja Dudy, do której doszło w końcu maja tego roku. - Odbyliśmy rozmowy z narodową firmą azerską, Socar. Jesteśmy z nimi w dość zaawansowanych rozmowach na temat możliwości przejęcie czy kupienia aktywów. Plan działań zależny jest od tempa rozmów. Socar to fachowa firma, co ułatwia negocjacje - informuje  prezes.

Dodaje jednak, że sam rynek nie jest łatwy. Bardzo poważnym czynnikiem hamującym tempo rozmów jest bardzo duża aktywność firm rosyjskich w tym rejonie, z którymi PGNiG konkuruje o dostęp do złóż.

Obecnie segment wydobywczy odpowiada za dwie trzecie wyniku EBITDA grupy. W Polsce coraz trudniej o dobre złoża. Spółka podkreślała wielokrotnie, że potencjał rynku krajowego się wyczerpuje. Nie ma co liczyć na duże odkrycia. Dlatego koncern poszukuje okazji za granicą. Poza Norwegią prowadzi produkcję w Pakistanie.

Spółka kupuje też gaz skroplony (LNG) drogą morską, m.in. w ramach kontraktu z Katarem oraz ze Stanów Zjednoczonych. PGNiG szacuje, że w 2020 roku będzie potrzebować 39 transportów przez terminal w Świnoujściu, by pokryć zapotrzebowanie na surowiec i nie kupować więcej gazu rosyjskiego niż to konieczne.

Obecnie wyzwaniem dla grupy są niskie ceny gazu - najniższe od dekady. - Mamy kłopot nie tylko z niską ceną gazu, ale dodatkowo z tym, że zaopatrujemy nasz rynek z importu, głównie z kontraktu rosyjskiego, który ma wysoką cenę, a który oparty jest o klauzulę "tak or pay", czyli "bierz lub płać" - powiedział Woźniak. W efekcie PGNiG kupuje gaz drogo, a sprzedaje po niskiej cenie rynkowej. - Ponosimy realną stratę. Radzimy sobie tylko dzięki dużej skali, w której operujemy (...). Dopłacamy z innych segmentów do obrotu gazem, by nasi klienci nie płacili cen wyższych niż rynkowe. I tak zostanie dopóki sytuacja się nie unormuje - powiedział prezes.

Spółka liczy, że trend się w końcu zmieni. - Analizujemy prognozy renomowanych firm światowych. Część analityków skłania się ku temu, że od lutego - marca 2020 roku ceny gazu na rynku rzeczywiście wzrosną. Ale póki co musimy dostosować się do obecnych warunków - poinformował Woźniak.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Forum Ekonomiczne w Krynicy | gaz LNG | Baltic Pipe | PGNiG

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM