Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Ile zapłacimy za euro, dolara i franka na koniec roku?

Czy dalsze umocnienie złotego do dolara, euro i franka jest możliwe? Ekonomiści są w tej kwestii podzieleni. - Lokalne czynniki przemawiają za złotym. Wiele zależy jednak od polityki EBC i decyzji podjętych za oceanem – prognozuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. W opozycji do rynku stoją jednak analitycy PKO BP, którzy prognozują znaczące osłabienie polskiej waluty.

Nawet 3,75 zł za franka i 3,78 zł za dolara - prognozują dla Interii analitycy Banku Zachodniego WBK. Eksperci ING Banku wskazują natomiast na znaczące umocnienie złotego do dolara (3,69 zł/dol.) i umiarkowane do franka (3,86 zł/frank). Zaś eksperci PKO Banku Polskiego twierdzą, że trend spadkowy jest jedynie chwilowy i prognozują, że na koniec roku za dolara zapłacimy 4,54 zł a za franka 4,16 zł.

"Bieżąca równowaga kursu EUR/PLN znajduje się w okolicach 4,40, co naszym zdaniem w perspektywie II kwartału powinno sprzyjać deprecjacji kursu złotego w kierunku tego poziomu. Na tej podstawie zakładamy, że kurs EUR/PLN zakończy czerwiec w okolicach 4,35" - twierdzą analitycy PKO BP (za Kwartalnik Walutowy, II kwartał 2017 r.).

Reklama

Polityka i banki centralne

Mario Draghi, przewodniczący EBC podczas ostatniej konferencji prasowej powiedział, że "stopy procentowe zostają utrzymane, a niestandardowa polityka pieniężna będzie realizowana do końca grudnia 2017 r.". - Wzrost gospodarczy w strefie euro poprawia się, a ryzyka maleją - podkreślał Draghi, dodając jednak, że w przypadku pogorszenia warunków program skupu aktywów może być ponownie rozszerzony. To oznacza, że rynki nie otrzymały jednoznacznego komunikatu w sprawie dalszej polityki banku.

- Retoryka EBC zmieni się zapewne już w okolicach lata. Pojawią się najpierw kolejne zapowiedzi dalszego ograniczania QE, a następnie podwyżki stóp procentowych - ocenia Benecki.

Jak w tych warunkach będą zachowywać się waluty, a zwłaszcza złoty w 2017 r.? - Rynki się uspokoją. Ważne są projekty realizowane przez USA. Nie można także pominąć Chin i tego, jak ich polityka gospodarcza będzie wyglądać - dodaje Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale.

Poprawiające się odczyty z polskiej gospodarki będą wspierać rodzimą walutę. - Lokalne czynniki przemawiają za złotym. Od lutego, czyli od momentu, gdy zagranica zaczęła kupować polskie obligacje, waluta znacznie się umocniła. Obraz jest pozytywny. Przyspiesza koniunktura, a to oznacza, że niedługo powinny pojawić się rosnące oczekiwania odnośnie do podwyżki stóp procentowych - ocenia Benecki. Już zapowiedź zmian dotychczasowej polityki monetarnej może mieć przełożenie na dalsze umocnienie złotego.

Istotne będą jednak oczekiwania na rynku eurodolara. Tym samym, otoczenie w regionie czy zawirowania globalne mogą przełożyć się także na osłabienie złotego.

- Rozczarowanie Trumpem to jedna strona medalu. Wynik wyborczy we Francji, przybliżający istotnie moment podwyżki stóp procentowych przez EBC i ograniczenie programu ilościowego QE, będą miały wpływ na kształtowanie ceny na parze euro/dol. Czynniki te sprzyjają europejskiej walucie, która w stosunku do dolara powinna się umacniać. W efekcie także złoty powinien się wzmacniać - twierdzi Benecki.

Wiele zależy jednak od przyszłych decyzji EBC i zakończenie prowadzonego od 2013 r. QE, co przełożyłoby się na umocnienie euro, ale jednocześnie - na osłabienie na rynku obligacji. Pierwszy czynnik wpływałby pozytywnie na złotego, drugi - wręcz przeciwnie - powodowałby jego osłabienie.

- Dalsze wzmocnienie złotego jest prawdopodobne, o ile nie dojdzie do wyprzedaży na rynku obligacji. Jeśli EBC zacznie sygnalizować ograniczenie lub zakończenie QE wyprzedaż jest jednak bardzo prawdopodobna - dodaje Benecki.

Warto pamiętać, że dysproporcja w poziomie stóp procentowych po dwóch stronach Atlantyku, przynajmniej w 2017 r., będzie się wciąż powiększać. A to wywoła presję na umocnienie dolara i osłabienie euro. "Zakładamy, że Fed w 2017 roku dokona jeszcze dwóch podwyżek stóp procentowych (w czerwcu i wrześniu) a w grudniu rozpocznie proces stopniowego redukowania swojego bilansu. Działania te do końca roku powinny przyczynić się do stopniowego umocnienia dolara wobec euro" - twierdzą analitycy PKO BP.

Oczy zwrócone w stronę USA

Najbliższe tygodnie i miesiące dla administracji Trumpa będą pracowite. Jeszcze w maju poznamy zapisy reformy fiskalnej i propozycję budżetu. Pod koniec czerwca może dojść do renegocjacji porozumienia NAFTA, a na przełomie sierpnia i września światło dzienne ujrzy reforma podatkowa. Pod koniec br. prawdopodobnie dojdzie do wizyty Trumpa w Chinach, a na przełomie 2017/2018 - przedstawiony będzie plan infrastrukturalny i inwestycyjny (1 bln dol. na inwestycje w 10 lat). Co istotne, pod koniec października rozpoczyna się proces wymiany członków Fed, który nie będzie bez znaczenia dla przyszłej polityk monetarnej prowadzonej przez Rezerwę Federalną.

Rozczarowanie Trumpem, który zapowiadał ogromne wydatki infrastrukturalne i cięcia podatków przełożą się w końcu na osłabienie dolara. - Reforma Obamacare (ustawa o systemie opieki zdrowotnej z 2010 r.), a raczej jej brak, pokazały że siła sprawcza prezydenta nie jest tak duża jak się wydawało, a kongresmeni tej samej partii są konserwatywni fiskalnie. Można przypuszczać, że realizacja zapowiedzi przedwyborczych będzie dużo mniejsza - ocenia Benecki.

Dotyczy to także podatku od dóbr importowanych (BAT, tj. border adjustment tax), który prawdopodobnie nie zostanie wprowadzony. A jeśli już to w innym zakresie i formule niż pierwotnie zakładano.  - Jest to pomysł republikanów (BAT - przyp. red.). Podatek ten niekoniecznie jest wspierany przez Trumpa, gdyż mógłby spowodować znaczne wzmocnienie dolara, który i tak jest dzisiaj bardzo silny - podkreśla Benecki.

Powrót do niepewności

Wysoce prawdopodobna wygrana Emmanuela Macrona w II turze wyborów odsuwa widmo Frexitu i rozpadu strefy euro, co powinno wspierać umocnienie euro. Nie rozwiązuje to jednak najważniejszych problemów UE, przybliża natomiast perspektywę dalszego zacieśnienia fiskalnego i możliwy powrót do teorii Europy "dwóch prędkości". Odnośnie do sytuacji we Francji decydujące będą jednak czerwcowe wybory parlamentarne.

- Po wyborach prezydenckich wróci temat wyborów parlamentarnych w czerwcu br. Sytuacja gospodarcza we Francji uzależniona będzie od rozkładu sił w parlamencie, gdyż system polityczny jest skonstruowany w taki sposób, że prezydent bez poparcia parlamentu nie może wiele zrobić - mówi w rozmowie z Interią Janecki.

To zaś oznacza, że na rynek wróci niepewność i większa zmienność, tym bardziej, że elektorat we Francji jest bardzo rozproszony i podzielony między partie skrajnie lewicowe, prawicowe i reprezentujące linię centrum. - Pojawi się problem z zawiązaniem koalicji większościowej, która wspierałaby prezydenta w proponowanych reformach - dodaje Janecki.

Wygrana Macrona może prowadzić do zmiany polityki w UE i dalszego zacieśniania relacji między Francją a Niemcami (wzmocnienie strefy euro). Potencjalnie wróci zatem temat Europy dwóch prędkości. Moment, w którym powstałyby instytucje o charakterze fiskalnym (wspólne dla strefy euro), tj. wspólny budżet czy minister finansów strefy euro, może okazać się ciosem dla krajów, które w tym systemie, ze względu na brak przynależności do systemu wspólnej waluty, nie partycypują. Odsuwa się jednak widmo Frexitu i rozpadu strefy euro, co może wpływać wzmacniająco na euro i ogólną poprawę nastrojów na rynku.

Bartosz Bednarz


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kursy walut | waluty | polska gospodarka | Donald Trump

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM