Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Fundusz Trójmorza szansą regionu

Jeśli uda się usunąć bariery rozwojowe, w tym stworzyć wspólną dla wszystkich krajów infrastrukturę, to w inny sposób będziemy patrzeć na kwestie eksportu, internacjonalizacji, start-upów, wymiany handlowej - mówi Interii wiceprezes BGK Paweł Nierada.

Bartosz Bednarz, Interia: Jedną z kluczowych instytucji państw Trójmorza ma być własny fundusz inwestycyjny, którego inicjatorem jest Bank Gospodarstwa Krajowego. Docelowo ma on operować kapitałem w wysokości 5 mld euro. BGK planuje zainwestować do 0,5 mld euro.

Paweł Nierada, pierwszy wiceprezes zarządu BGK: - Właściwie od samego początku szacowaliśmy, że 500 mln euro to adekwatna do możliwości polskiego banku rozwoju kwota. Zważywszy na rozpiętość geograficzną (12 krajów), a przede wszystkim łączną sumę potrzeb infrastrukturalnych w regionie, jest to oczywiście wciąż kropla w morzu potrzeb, ale od czegoś musimy zacząć. Jeśli przyjmiemy, że potrzebujemy w krajach Trójmorza ok. 600 mld euro, aby dogonić infrastrukturalnie Europę Zachodnią, wtedy fundusz - jakkolwiek ambitnie byśmy do tego nie podeszli - nie będzie pokrywać nawet 1 proc. tych potrzeb.

Reklama

Inwestycje, które ma pobudzić to już według szacunków nawet 100 mld euro.

- Fundusz ma być tylko jedną ze składowych dla finansowania inwestycji. Skala wszystkich potrzeb rozwojowych jest tak duża, że błędem byłoby myśleć o funduszu jak o instrumencie, który miałby zastąpić pozostałe źródła finansowania, np. środki własne każdego z państw, fundusze unijne, międzynarodowe pożyczki czy inny kapitał inwestycyjny.

Fundusz inwestycyjny państw Trójmorza to sygnał, że fundusze spójności nie są niezastąpione?

- To głosy, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Koncepcja Trójmorza nie jest wymierzona w UE, lecz jest narzędziem jej uzupełnienia i wzmocnienia. Można jednak zrozumieć pewne obawy, które się pojawiają. Rozwój infrastruktury w regionie Trójmorza sprawi, że statek zamiast płynąć z towarem do Hamburga ustalonymi od lat szlakami komunikacyjnymi z Azji przez Kanał Sueski, będzie mógł szybciej przybić do portu w Chorwacji, a stamtąd kolej rozwiezie ładunek do poszczególnych krajów. To tylko jeden z wielu przykładów, jak nowa architektura infrastruktury może wzmocnić Europę. Dla niektórych podmiotów, które mało elastycznie funkcjonują w starej układance połączeń, może być to zagrożenie biznesowe. Udrożnienie infrastruktury w krajach Trójmorza sprawi, że np. najkrótsza i najszybsza droga z Chin do Europy będzie mogła prowadzić przez port w Krk. Poprawa efektywności szlaków handlowych będzie ogromną korzyścią dla krajów UE. W sumie to proponują też Chińczycy w ramach programu "16+1". De facto chcą stworzyć dokładnie to samo, czyli układ powiązanych krajów na linii północ-południe, z tym, że wydaje się, że w tamtej koncepcji to nie kraje Europy mają nadawać ton kierunkom rozwoju.

- Z naszej perspektywy fundusz ma być instrumentem komplementarnym do środków unijnych, w wielu przypadkach może być katalizatorem inwestycji, a nie głównym źródłem ich realizacji. Wiele z projektów rozpatrywanych w kontekście Trójmorza, w tym tych, które znalazły się w deklaracji przyjętej na szczycie w Bukareszcie, jest znanych od lat. Z pewnych powodów nie zostały one zrealizowane. Niektóre ponad dekadę krążą w przestrzeni publicznej, inne są nawet wpisane w europejskie programy inwestycyjne... Tylko cóż z tego, jeśli się po prostu nie dzieją. Wierzę, że poprzez powołanie takiego funduszu przynajmniej część z nich uda się zrealizować. Stworzona zostanie możliwość, impuls do strukturyzowania i uwiarygodnienia tych projektów.

Uwiarygodnienia pod względem zyskowności?

- Fundusz Trójmorza nie będzie instrumentem ani dotacyjnym, ani subwencją. Część inwestycji może być realizowana z poziomu UE z funduszy strukturalnych lub regionalnych. Jednakże tam, gdzie fundusz miałby się angażować finansowo, za każdym razem niezbędna będzie ocena inwestycji pod względem jej potencjału komercyjnego. Tego typu inwestycje mają swój szczególny charakter: są długoterminowe, infrastrukturalne, o zwrotach niższych niż te osiągane przez agresywne fundusze venture capital. Są to jednak zwroty stabilne. Mam tu na myśli prowadzenie polityki inwestycyjnej w sposób charakterystyczny dla dużych inwestorów długoterminowych, jak np. globalne fundusze emerytalne czy specjalistyczne fundusze infrastrukturalne.

Minister cyfryzacji, Marek Zagórski mówił, że też autostrada cyfrowa może znaleźć się w przestrzeni zainteresowania funduszu, wcześniej prezydent i premier wskazywali na połączenia energetyczne, m.in. gazoportów nad Bałtykiem i na wyspie Krk. Czy to oznacza, że cała idea Trójmorza zmierza w kierunku głównie tematów gospodarczych?

- Z perspektywy funduszu zdecydowanie tak. Na poziomie instytucji rozwoju we wszystkich krajach, wymiar ekonomiczny i gospodarczy ma szczególnie silne znaczenie. Żelazną regułą funkcjonowania funduszu będzie patrzenie na każdy sektor i każdą inwestycję pod kątem realizowania zwrotu. Priorytetem inwestycyjnym funduszu niewątpliwie będzie kwestia udrożnienia połączeń logistycznych, w szczególności północ-południe. W taki sposób definiowany jest obszar Trójmorza w różnych obszarach: logistyki drogowej, kolejowej, dróg wodnych. Z tej perspektywy może wpisywać się w to np. centralny port komunikacyjny. Projektów jest jednak znacznie więcej.

Dwanaście krajów, w przyszłości może więcej, musi chcieć iść wspólnie w jednym kierunku. Nie przez rok czy dwa, ale kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt. Każdy z nich ma inny temperament, każdy ma inne potrzeby, każdy trochę inaczej podchodzi do kwestii rozwoju.

- Punkt wyjścia z perspektywy ekonomicznej wydaje się dosyć oczywisty. Jest to w pierwszym rzędzie wyrównywanie dystansu między regionami Unii Europejskiej, wyrównywanie poziomu inwestycji infrastrukturalnych i całego otoczenia biznesowo-gospodarczego. Patrząc tylko z perspektywy własnej infrastruktury, zamykamy sobie nowe drogi rozwoju. Gdy projekty nabierają wymiaru międzynarodowego, ponadregionalnego, dopiero wtedy okazuje się, że wszyscy partycypujący w inwestycji mogą naprawdę zyskać. Poprzez udrożnienie szlaków komunikacyjnych, rozbudowę infrastruktury transportowej, tworzenie połączeń w systemach energetycznych, okazuje się, że usunięte zostają przeszkody w obrocie towarów i usług, zwiększa się poziom bezpieczeństwa. Z perspektywy mniejszych krajów może to być ważny impuls rozwojowy.

Tylko, że to już się dzieje w ramach UE i funduszy spójności.

- Oczywiście. Co jednak jest złego w tym, by kraje, które dołączyły do UE już w XXI w., miały dodatkowy instrument rozwojowy, który w szerszym zakresie odpowie na ich potrzeby, wspierając istniejące już fundusze spójności.

Na jakie projekty przykładowo?

- Poszczególne kraje przygotowały listę kilkudziesięciu projektów i obszarów, dla których niezbędne są odpowiednie działania rozwojowe. Moim ulubionym przykładem są połączenia kolejowe. Jeden z terminali kontenerowych nad Bałtykiem bardzo dynamicznie się rozwija. Tysiące kontenerów zawija do tego portu z całego świata. Dalej wysyłane są koleją. Skład może sięgać nawet 700 metrów długości. Potężne przedsięwzięcie. Pociągi pokonują Polskę, ale część krajów sąsiednich nie jest w stanie przyjąć tak długiego taboru ze względu na infrastrukturę. Na granicy trzeba podzielić skład. Tracimy czas i pieniądze.

- Po pierwsze, jest to kwestia infrastruktury w regionie, by tory czy drogi nie kończyły się przed granicą i sprawiały, że cały 1500 km szlak był przez to niedrożny. Po drugie, jest to sprawność operacyjna i współpraca na wielu poziomach. Dwanaście krajów Trójmorza jest członkami UE, a głównym zadaniem funduszu będzie wyrównanie dystansu rozwojowego między nimi. To ma być instrument, który ma działać na korzyść wszystkich. Z perspektywy Polski udało nam się bardzo dużo osiągnąć pod względem rozwoju gospodarczego. Aby dalej się rozwijać, musimy patrzeć szerzej: możemy sobie zbudować dowolną ilość autostrad, połączeń kolejowych, rur w Polsce za te 500 mln euro, tylko co z tego, jeżeli będą się one kończyć na naszej granicy.

Fundusz ma ruszyć z początkiem 2019 roku.

- Takie są nasze założenia. Pracujemy ze wszystkimi instytucjami rozwoju z krajów Trójmorza. Na szczycie w Bukareszcie deklarację o przystąpieniu podpisało 6 instytucji rozwoju, ale prace nad finalizacją struktury funduszu i jego strategii prowadzimy dalej ze wszystkimi. Mamy kilkanaście krajów o zupełnie różnej dynamice rozwoju, o różnej sytuacji wewnętrznej, o różnych wyzwaniach własnych czy pozycji w życiu polityczno-gospodarczym. Rozumiemy, że niekoniecznie każdy kraj może być gotowy do przystąpienia do tego funduszu od samego początku. Zależy nam jednak, by wszyscy byli włączeni w proces jego tworzenia. Dzięki temu, kiedy nadejdzie odpowiedni moment, kiedy będą gotowi do przystąpienia, będą mieli pełny komfort, że wstępują do instytucji nie tylko im znanej, ale w której procesie tworzenia w pełni uczestniczyli.

Fundusz ma ruszyć w momencie, gdy na świecie prognozowane jest spowolnienie gospodarcze. To - wydaje się - nie najlepszy moment.

- Pamiętajmy, że baza inwestorska funduszu będzie bardzo specyficzna: to są potężne instytucje finansowe, które dywersyfikują swoje inwestycje, szukając długoterminowych, stabilnych zwrotów. Z natury rzeczy tego typu przedsięwzięcia są bardziej odporne na cykliczne wahnięcia koniunktury, ponieważ ich perspektywa inwestycyjna to nie 3, a 30 lat.

Jak będą oceniane projekty?

- Fundusz będzie zarządzany przez profesjonalny zespół inwestycyjny. Jesteśmy na tym etapie, że trudno jednoznacznie stwierdzić, czy będzie to nowo utworzony zespół, czy też fundusz zarządzający z historią transakcji. My, tj. kraje założycielskie, chcemy definiować strategię, ale również oczekujemy, że decyzje inwestycyjne będą podejmowane z uwzględnieniem interesów wszystkich udziałowców funduszu, także tych prywatnych, którzy mam nadzieję dołączą do nas niedługo.

Potencjał 12 państw Trójmorza to 112 mln ludzi, czyli 22 proc. ogółu UE. Łącznie te 12 krajów to 1,7 bln euro PKB, a to jednak wciąż mniej niż jedna gospodarka niemiecka.

- Można też na to spojrzeć w odmienny sposób. Po pierwsze, 112 mln ludzi to już ogromny rynek zbytu. Po drugie, jeśli uda się usunąć bariery rozwojowe, w tym stworzyć wspólną dla wszystkich krajów infrastrukturę, to w inny sposób będziemy też patrzeć na kwestie eksportu, internacjonalizacji, startupów, wymiany handlowej. Dzisiaj korzystając z zaangażowania wielu krajów, ze wspólnego stanowiska w sprawie połączeń transgranicznych na linii północ-południe, mamy szansę odpowiednio to wykorzystać. Wszystkie karty są na stole.

Zmiana polityczna może oznaczać koniec koncepcji Trójmorza. Co wtedy?

- Może tak być, chociaż mam nadzieję, że mówimy o zmianie pewnej percepcji w rozumieniu tego, że trzeba też czasem wziąć los we własne ręce i tego, że możemy wiele zrobić razem. Jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację, że 500 mln euro, które BGK zainwestuje, nie musi się przełożyć na 500 mln euro inwestycji zrealizowanych bezpośrednio na terytorium Polski. Ale np. połączenie kolejowe łączące Tallinn, Rygę, Wilno, Warszawę i dalej na południe z portami na Adriatyku przyniesie znacząco większe korzyści dla polskiej gospodarki niż te 500 mln euro.

Kto może tworzyć bazę inwestorską poza instytucjami rozwoju krajów Trójmorza?

- Zależy nam na szerokiej i stabilnej bazie inwestorów. Jesteśmy otwarci na partnerów, na instytucje finansowe z całego świata. Zainteresowanie już dzisiaj mocno akcentują podmioty amerykańskie, izraelskie, z Dalekiego Wschodu. Jest dużo tego typu funduszy w Kanadzie, w Norwegii. Myślę, że istotni gracze mogliby pochodzić również z Niemiec.

Konkretne rozmowy już się odbyły?

- Dopóki nie ma gotowej struktury, a jesteśmy na ukończeniu tych prac, nie możemy rozmawiać o szczegółach. Mamy jednak pierwsze jaskółki. Trzeba podchodzić do tego zawsze ostrożnie, ale zainteresowanie jest zgłaszane zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio przez ambasady wielu krajów.

Co stoi za tym zainteresowaniem?

- Unikatowe w skali świata połączenie wysokiej dynamiki wzrostu PKB ze stabilnością, przewidywalnością, pewnością inwestycyjną charakterystyczną dla rynków rozwiniętych. A przecież kraje Trójmorza traktowane są jako gospodarki rozwijające się, oprócz Polski, która według agencji FTSE Russell osiągnęła już poziom rynku rozwiniętego.

Rozmawiał Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inwestorzy | Bank Gospodarstwa Krajowego

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM