Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Filar: Krótkookresowy wpływ 500 plus na wzrost PKB

Wprowadzenie bodźca konsumpcyjnego w postaci programu 500 plus do gospodarki działa w krótkim okresie. Gdybyśmy chcieli ten dopalacz mieć na stałe, to musielibyśmy co roku waloryzować świadczenie, albo wprowadzać nowy program. A to mi się wydaje nawet przy dobrej sytuacji fiskalnej dość mało rozsądne. Nie jesteśmy w tym roku w stanie powtórzyć wpływu programu na PKB - ocenia prof. Dariusz Filar, ekonomista Uniwersytetu Gdańskiego, członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2004-2010.

Aleksandra Fandrejewska, Interia: Wzrost gospodarczy zbudowała w zeszłym roku przede wszystkim konsumpcja. Czy dla gospodarki i rozwoju społecznego ma znaczenie to, że jej podstawą w sporej części były świadczenia socjalne, a nie wynagrodzenia wynikające z pracy?

Prof. Dariusz Filar: - Prawdopodobnie bez świadczeń społecznych wzrost gospodarczy byłby o kilka dziesiątych punktu procentowego niższy. Program 500 plus spowodował, że kilkaset tysięcy osób wydobyło się ze skrajnego ubóstwa. To na pewno pozytywne działanie, ale wciąż nie wiemy, w jaki sposób to świadczenie wpływa na rynek pracy: teraz i za kilkanaście lat. Wstępne oceny są rozbieżne...

Reklama

Premier Mateusz Morawiecki użył sformułowania, że dwa poprzednie lata rząd budował solidaryzm społeczny a teraz będzie budował solidaryzm gospodarczy. Czy można budować rozwój społeczny (i gospodarczy), jeśli jego podstawą są pieniądze ze świadczeń, a nie z pracy? Bierność, a nie aktywność. Dlatego zapytałam czy dla rozwoju ma znaczenie, co buduje konsumpcję?

 - To jest trudne zagadnienie. Chcielibyśmy by istniał w gospodarce mechanizm, który mobilizowałby do pracy, do troszczenia się o własny dobrobyt, właśnie poprzez pracę. Ale nie zawsze jest to możliwe. Niekiedy tej pracy nie ma, niekiedy jest nisko opłacana. Do tego Polakom brakuje mobilności przestrzennej. Wciąż istnieje zakorzeniona tradycja przywiązania do miejsca, czego nie mają symboliczni w tym zakresie Amerykanie, którzy przenoszą się nieustannie. U nas społeczeństwo w dużej części mieszka tam, gdzie się urodzili ich pradziadowie. I nagle okazuje się, że przyjeżdżający do Polski Ukraińcy są bardziej mobilni od zasiedziałych Polaków. Oni prawdopodobnie są najbardziej mobilną częścią społeczeństwa ukraińskiego, tak jak mobilna część społeczeństwa polskiego wyjeżdża na Zachód.

Czy powszechny program socjalny, który wyciąga z ubóstwa, nie konserwuje nawyków ograniczających samodzielność i rozwój? Ekonomiści, premier zwracają uwagę na strukturę gospodarki. By mikro firmy zamieniały się w małe, małe miały warunki do rozwoju i ten trend miałby dotyczyć tez wielkich firm - by stawały się konkurencyjne w świecie? Ale jak to osiągnąć (poza administracyjnymi pomysłami) jeśli praca i pogłębianie wiedzy są na drugiej szali wobec świadczeń socjalnych?

- Na pewno potrzebny jest nam wzrost firm z kapitałem krajowym, prywatnym. Cieszy mnie jeżeli firma polska stopniowo rośnie, staje się firmą transnarodową. Chociaż temu towarzyszy naturalny proces inwestowania poza granicami, bo dla takiej firmy rynek lokalny (krajowy) zaczyna się robić za mały. Taka firma ciągnie też mniejsze firmy, które są lokalne, a które są jej kooperantami. Ale - i o tym się nie mówi za dużo - naturalnym etapem rozwoju jest to, że wiele firm eksporterów, sprzedaje produkty czy usługi nie pod swoją marką. Pracuje na efekt końcowy (urządzenie, sprzęt), które jest marką wielkiej zagranicznej korporacji. Zanim firma polska zacznie sprzedawać pod własną marką musi minąć dużo czasu. Nasze firmy, tak jak przedsiębiorstwa z innych krajów włączają się w strukturę europejską. Jest też trzecia sprawa, ważna dla zmian struktury przedsiębiorstw: wsparcie dla firm innowacyjnych. Ale obawiam się, że zły jest model zaproponowany przez rząd, w którym państwowy fundusz przyjmuje podania od przedsiębiorców i sprawdza czy wniosek jest dobrze napisany, a potem przyznaje im pieniądze. To jest odwrócenie tendencji światowych gdzie liczy się pomysł biznesowy, a nie umiejętność napisania wniosku. Żaden fundusz państwowy nie będzie działał tak jak prywatny, niestety. Powinniśmy znaleźć sposoby na przełamanie urzędniczego modelu finansowania start-upów i nowych inicjatyw. Potrzebujemy wprowadzenia do funduszy państwowych elementów myślenia rynkowego.

Ale to, na co zwrócił Pan uwagę, dotyczy ludzi aktywnych. A co z tymi, których program 500 plus, czy pomoc społeczna konserwuje w miejscu?

- Czytałem ciekawą analizę o tym, że błąd przy wprowadzeniu programu 500 plus polegał na tym, że jest on powszechny. Należało zaś zbudować bardziej hojny i lepiej przeznaczony dla potrzebujących program pomocy społecznej dla około dwóch milionów osób, które są w najgorszej sytuacji materialnej. Zastanawiam się na ile byłby to bardziej efektywny mechanizm rozwoju. Rząd podkreśla, że o 600 tysięcy osób spadła liczba tych, którzy żyli w skrajnym ubóstwie. Wyśmienicie, ale to oznacza, że około 1,5 miliona osób wciąż się boryka z głęboką biedą. I owe 600 tysięcy osób, które ze skrajnego ubóstwa się wydostały, to nie jest 600 tysięcy dzieci tylko całe rodziny z dorosłymi również. Politycy niekiedy patrzą wybiórczo, nie zwracają uwagi na całość. GUS z pewnym opóźnieniem wyliczył dominantę płacową brutto za 2016 r., czyli wynagrodzenie wypłacane najczęściej. I się okazało, że ta dominanta to było dokładnie 2074 zł brutto. W tym czasie płaca minimalna wynosiła 1850 zł brutto, a w tym roku rząd podniósł ją do roku 2.100 zł. Czyli stworzyliśmy płacę minimalną, która najprawdopodobniej dogoniła dominantę płacową w kraju. Dodatkowo wprowadzenie bodźca konsumpcyjnego w postaci programu 500 plus do gospodarki działa w krótkim okresie. Gdybyśmy chcieli ten dopalacz mieć na stałe, to musielibyśmy co roku waloryzować świadczenie, albo wprowadzać nowy program. A to mi się wydaje nawet przy dobrej sytuacji fiskalnej dość mało rozsądne. Nie jesteśmy w tym roku w stanie powtórzyć wpływu programu na PKB.

Powiedział pan o tym, na przykładzie powstania Polskiego Funduszu Rozwoju, że mamy dosyć urzędniczy sposób traktowania polityki gospodarczej. Czy nie myśli pan, że jeśli rząd zacznie się zastanawiać nad zmianą struktury gospodarki to też będzie chciał to rozwikłać w sposób urzędniczy?

- Tak, tego się boję. Gdy urzędnik za biurkiem będzie wymyślał kierunki rozwoju i mówił co finansujemy, nie mamy pewności, że wyczucie urzędnika jest prawidłowe.

Rozmawiała Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: 500 zł na dziecko | wzrost PKB | polska gospodarka

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM