Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Co zagraża światowej gospodarce

Polska gospodarka jest po półmetku cyklu koniunkturalnego. A to oznacza, że wzrost gospodarczy nie będzie już przyspieszał. Jest to czas, w którym należy zastanowić się nad głównymi koniunkturalnymi zagrożeniami.

Zespół krakowskich ekonomistów z liderem prof. Jerzym Hausnerem co kwartał analizuje sytuację makro i mikroekonomiczną (przedsiębiorstw) i na tej podstawie prognozuje sytuację w gospodarce na najbliższe kwartały. Pracę wykonuje w ramach projektu badawczego "Monitorowanie sytuacji bieżącej w sektorach - badanie 2016 - 2018" współfinansowanego przez UE. Do projekcji wykorzystywany jest specjalny model badawczy.

Z najnowszych badań wynika, że w czwartym kwartale 2017 roku i pierwszym kwartale 2018 roku polska gospodarka osiągnęła w tym cyklu maksymalny wzrost oraz rozpoczęła się już faza cyklicznego wyhamowania. Zdaniem ekonomistów choć nie ma zagrożenia recesji to jednak w zależności od poczynań makroekonomicznych władzy spowolnienie może być głębsze lub płytsze. Po to formułują ostrzeżenia, pokazują zagrożenia by można było im przeciwdziałać. - W tym, że wymieniamy problemy nie ma nic złego. Pytanie czy je dostrzegamy i przekształcamy w wyzwania. Siłę gospodarce daje to, że umożliwia jej się sprostanie wyzwaniom - stwierdził prof. Jerzy Hausner podczas debaty ekonomistów i przedsiębiorców na temat "Sytuacja i perspektywy polskiej gospodarki". - Przyszłe problemy zaczynają się w okresie dobrej koniunktury, a właściwe działania dostosowawcze należy podejmować zanim koniunktura osłabnie - dodał.

Reklama

Przyczynkiem do debaty były wyniki badań krakowskiego zespołu. I tak ekonomiści prognozują, że w  tym roku dynamika wzrostu PKB w Polsce będzie zbliżona do zeszłorocznej. Jednak będzie stopniowo hamować, na co wskazują dane o produkcji przemysłowej. Osłabnie też dynamika sprzedaży i eksportu. A ten ostatni rośnie od kilku kwartałów wolniej niż popyt światowy. Tych elementów nie zrównoważy wzrost nakładów inwestycyjnych, tym bardziej, że wciąż wyzwaniem jest pobudzenie inwestycji prywatnych.

Jak tłumaczyli przedsiębiorcy inwestycjom nie służy częste zmienianie prawa i brak stabilności reguł w otoczeniu biznesowym.

- Istnieje zagrożenie, że jeśli utrzyma się, podobna jak w ostatnich kwartałach, inflacja płacowa (mierzona wzrostem nominalnej przeciętnej płacy w sektorze przedsiębiorstw), a złoty się osłabi, to prawdopodobne jest przyspieszenie inflacji do poziomu ponad 3 proc. pod koniec bieżącego roku. Nie jest to jednak scenariusz bazowy. Przy stabilności złotego, możemy oczekiwać inflacji w okolicach celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.) - relacjonował wyniki badań prof. Jerzy Hausner. Zwrócił uwagę na to, że wysoka dynamika konsumpcji, wynikająca ze zwiększenia wydatków publicznych, może powodować pogorszenie się salda bilansu handlu zagranicznego i bilansu płatniczego.

  1. Deficyt zasobów pracy - wymagający podjęcia działań ułatwiających firmom zatrudnianie pracowników zagranicznych.
  2. Wzrost wynagrodzeń, który przekracza dynamikę wydajności pracy, co może prowadzić do stopniowego wytracania konkurencyjności kosztowej polskiej gospodarki.
  3. Oparcie wzrostu gospodarczego na ekspansywnej (biorąc pod uwagę fazę koniunktury) polityce fiskalnej, co rodzi ryzyko szybkiego zwiększenia się długu publicznego w okresie nadchodzącej dekoniunktury.
  4. Liczne działania lub zapowiedzi działań rządu destabilizujące sytuację i rachunek ekonomiczny podmiotów gospodarczych (np. podatek solidarnościowy, zmiany w systemie składkowania na FUS, zmiany w projekcie PPK).

Ekonomiści podkreślają, że polityka gospodarcza ma być tak prowadzona, by zapobiec silnemu osłabieniu wzrostu gospodarczego. Służą temu rozwiązania, które podtrzymują dynamikę gospodarki, a nie ją osłabiają. Symulacja fiskalna powinna pobudzać wzrost produktywności różnych czynników wytwórczych. Jednym ze sposobów jest aktywne sprzyjanie osadnictwu w Polsce pracowników z Ukrainy i Białorusi. Już teraz przedsiębiorstwa, szczególnie średnie, napotykają na rosnącą barierę siły roboczej, a jej niski koszt był dotąd jednym z głównych źródeł ich rozwoju. Innym ważnym działaniem jest pobudzanie rozwojowych inwestycji przedsiębiorstw prywatnych, szczególnie przez usuwanie rozpoznanych barier inwestowania.

Główne zewnętrzne zagrożenia koniunkturalne to:

  1. Pojawienia się (w skali globalnej) trwałego nadmiaru oszczędności w sektorze przedsiębiorstw.
  2. Utrzymywanie się w krajach wysoko rozwiniętych niższego tempa wzrostu płac niż wzrostu wydajności.
  3. Możliwość silnego przeszacowania poziomu indeksów giełdowych.

Ekonomiści zwracają uwagę na to, iż w gospodarce światowej utrzymuje się dobra koniunktura i brak symptomów świadczących o możliwości nadejścia recesji. A to oznacza stopniowe spowolnienie tempa wzrostu w gospodarce światowej, a nie recesję. Czynnikiem, który sprzyja relatywnemu zmniejszaniu się amplitudy wahań koniunktury jest przekształcenie się gospodarek wysoko rozwiniętych w gospodarki post-industrialne, w których przemysł odgrywa coraz mniejszą rolę.

Dodatkowo, na co zwrócił uwagę prof. Andrzej Sławiński z SGH siłą podtrzymującą wzrost gospodarczy w skali światowej jest sytuacja w krajach rozwijających się: - Jeszcze długo będą motorem rozwoju gospodarki światowej. Obecnie 70 proc. handlu międzynarodowego jest prowadzona pomiędzy krajami wysokorozwiniętymi, a rozwijającymi się. I dlatego zdaniem prof. Sławińskiego niebezpieczne są idee prowadzenia wojny handlowej.

Ekonomiści podkreślają, iż wiele krajów wykorzystuje szybkie tempo wzrostu PKB i niski poziom stóp procentowych do zmniejszenia relacji długu publicznego do PKB. Robią tak Niemcy. Zmniejszają relację w tempie 4 punktów procentowych rocznie. W efekcie w przyszłym roku relacja długu publicznego do PKB może obniżyć się w Niemczech do poziomu wyraźnie poniżej 60 proc. Na Słowacji zaś relacja ta zmniejszy się w tym roku najprawdopodobniej do poziomu poniżej 50 proc. Jedynym krajem wysoko rozwiniętym, w którym relacja długu publicznego do PKB będzie rosła są Stany Zjednoczone - w wyniku znaczącego obniżenia podatku CIT.

Ale, na co zwracają uwagę ekonomiści, kłopotem w przyszłości może się stać przeszacowanie obecnie indeksów giełdowych, utrzymujących się na wysokich poziomach. - Jest paradoksem, że wśród przyczyn wzrostu indeksów giełdowych są czynniki, które w długim okresie spowolnią wzrost gospodarczy. Jednym z nich jest nadmiar oszczędności w przedsiębiorstwach, które lokują je na rynkach finansowych podsycając tym - między innymi - koniunkturę na rynku akcji. Drugim czynnikiem jest to, że inwestorzy nie biorą jeszcze pod uwagę, iż wysoka rentowność firm, podtrzymująca ich optymizm, nie jest efektem wzrostu wydajności (poza stosunkowo nielicznymi spółkami), lecz rosnącej oligopolizacji gospodarek państw wysoko rozwiniętych. Przeszacowany poziom indeksów zacznie jednak z czasem zmniejszać stopy zwrotu z lokowania kapitału na giełdzie i zaczną rosnąć samospełniające się - z biegiem czasu - obawy przed załamaniem indeksów. Być może pierwszym tego zwiastunem był 10-procentowy spadek indeksu S&P 500 na początku lutego - tłumaczy prof. Jerzy Hausner.

Aleksandra Fandrejewska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: polska gospodarka | wzrost gospodarczy | PKB

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM