Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

​Banki na razie nie zaoferują ugód frankowiczom?

Sądzę, że po wyroku TSUE banki będą czekać na pierwsze rozstrzygnięcia polskich sądów. Nie spodziewam się, żeby już teraz zaoferowały kredytobiorcom jakieś ugody, bo wówczas mogą się narazić akcjonariuszom - mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju w rozmowie z Interią.

Komentując wyrok TSUE w sprawie kredytów frankowych, Paweł Borys powiedział, że jego zdaniem na razie banki będą wyczekiwać na pierwsze rozstrzygnięcia polskich sądów, a wyjście już teraz z propozycjami ugód jest mało prawdopodobne.

 -Wyrok TSUE będzie miał wpływ na korzystne dla kredytobiorców rozstrzygnięcia w polskich sądach. Natomiast ryzyko negatywnego wpływu na sektor bankowy i gospodarkę jest o tyle mniejsze, że  wyrok ten nie oznacza automatyzmu - mówi  szef PFR.

- Moim zdaniem polskie banki są między młotem a kowadłem, bo skoro zarząd banku ma opinię, że umowy były zgodne z prawem, to ciężko podjąć decyzję, żeby ponieść kilkumilardowy koszt dobrowolnych rekompensat dla kredytobiorców. W tej sytuacji lepiej zdać się na wyrok sądu, bo inaczej zarząd naraża się na pozwy ze strony akcjonariuszy, że działa na ich niekorzyść- tłumaczy szef PFR.

Reklama

Dlatego jego zdaniem ta sytuacja prowadzi sektor bankowy do tego, żeby poczekać na orzeczenia sądów, a te pierwsze orzeczenia wyznaczą pewną linię i jeśli będzie ona spójna, to być może banki dojdą do wniosku, że skoro tak, to warto zaoferować jakieś porozumienia.

Pytany o zapowiedź sprzedaży mBanku przez Commerzbank, Paweł Borys mówi, że PFR nie rozważa zaangażowania w ten proces i dodaje, że jest zaskoczony decyzją niemieckiego inwestora.

 - Obecnie PFR nie prowadzi żadnych projektów w sektorze bankowym ani finansowym. Natomiast przyglądam się oczywiście i przyznam, że trochę byłem zaskoczony tą decyzją. Rzeczywiście w niemieckim sektorze bankowym są pewne trudności i ryzyka, a gospodarka niemiecka wchodzi w recesję i z tym wiązałbym te decyzję, żeby wyjść (z polskiego rynku - red.). Moment też nie jest idealny biorąc pod uwagę wyrok TSUE i wyceny banków na warszawskiej giełdzie. - mówi Paweł Borys. Jak dodaje, na pewno właściciel będzie prowadził transparentny, otwarty proces. Polski sektor bankowy jest atrakcyjny i silny, więc chętni zapewne się znajdą.

W rozmowie z Interią poinformował też, że już ponad 1700 firm utworzyło Pracownicze Plany Kapitałowe. Codziennie przybywa blisko 100 nowych firm, które decydują się na uczestnictwo w programie.

- Na razie docierają do nas pierwsze pozytywne jaskółki dotyczące PPK - mówił Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. W firmach, które już mają PPK, do programu przystąpiło ok. 62 proc. pracowników.

Pełne wdrożenie PPK w Polsce może zająć kilka lat. Tak było zagranicą, na przykład w Wielkiej Brytanii. - Na razie mamy nad programem widomo OFE i niski poziom zaufania Polaków - wyjaśniał Borys. Jak dodał, dla niego sukcesem byłoby, gdyby ogólny udział w programie na pierwszym etapie jego wdrażania, wyniósł 40-50 proc. Największym wyzwaniem jeżeli chodzi o upowszechnienie PPK będą małe i średnie firmy. Dużą nadzieją jest jednak możliwość szerokiej partycypacji w programie sektora publicznego i sektora dużych firm.

Z kalkulatora PPK dostępnego na stronie mojeppk.pl skorzystało już 0,5 mln osób. - Tam czarno na białym widać benefit wynikający z udziału w PPK - mówił Paweł Borys. Jak dodał prezes PFR, program jest szczególnie ważny z perspektywy bezpieczeństwa emerytalnego kobiet. Kobiety żyją dłużej niż mężczyźni, a ich świadczenia emerytalne są niższe. Z badań wynika, że ponad 45 proc. kobiet odczuwa lekki stres związany z bezpieczeństwem na emeryturze. PPK z ich punktu widzenia są istotne, bo środki zgromadzone w ramach programu podlegają dziedziczeniu. Ze statystyk odwiedzin portalu mojeppk.pl wynika, że częściej goszczą na nim właśnie kobiety i program spotyka się z ich szczególnym zainteresowaniem.

krześ, dp

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kongres 590

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM