Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Wiatraki na morzu pobudzą gospodarkę, ale trzeba koordynatora

Dostawcy komponentów, surowców, przemysł stalowy, infrastruktura portowa, kolejowa, przyłącza do sieci - wszystko to trzeba zgrać, by budowa wiatraków na morzu stała się rzeczywiście impulsem dla rozwoju polskiego przemysłu. Bez powołania pełnomocnika ds. offshoru, który będzie koordynował współpracę poszczególnych ministerstw i sektorów, może się to nie udać.

Przedstawiciele firm, które planują inwestować w morskie farmy wiatrowe na Bałtyku, po raz kolejny apelowali o wyznaczenie koordynatora projektu offshorowego, tym razem podczas debaty, która odbyła się w czasie Kongresu 590 w Rzeszowie. A skala przedsięwzięcia jest ogromna. Zgodnie z projektem polityki energetycznej Polski, w 2040 roku na Bałtyku ma być zainstalowane 10,3 GW mocy wiatrowych. Mówiło się, że koszt przedsięwzięcia wynosi ok. 100 mld zł. - To największy program gospodarczy państwa w całej historii. Program wymagający zaplanowania na dekady - mówił w trakcie debaty Dariusz Śliwowski, wiceprezes ARP.

Reklama

Budowa wiatraków to szansa dla polskich przedsiębiorstw, które miałyby być w dużym stopniu zaangażowane w projekt jako dostawcy komponentów czy usług. Projekty offshorowe mogłyby być trampoliną dla firm, a także dla polskiej gospodarki.

Z koordynatorem będzie skuteczniej

- Pełnomocnik to z mojego punktu widzenia nie tylko funkcja, osoba wskazana do koordynacji procesu. Chodzi o to by osoba ta miała prerogatywy, by poukładać te klocki, by żadne elementy nam nie uciekły - mówił Jarosław Broda, wiceprezes Tauronu.

Również Monika Morawiecka, prezes PGE Baltica, opowiada się za powołaniem koordynatora. - Moim zdaniem taka osoba jest potrzebna, co szczególnie widać choćby w przypadku portów. Potencjał jest, ale nie jest łatwo go wykorzystać. Bez impulsu, koordynacji czy nacisku projekt sam się nie zrealizuje - powiedziała. - Pełnomocnik jest potrzebny, by projekt energetyczny przerodził się w jak największym stopniu w szeroki program gospodarczy - dodała.

Jako pierwszy potrzebę koordynacji procesów i - co z tym związane - wyznaczenie osoby czy instytucji za to odpowiadających, wskazał podczas wrześniowego forum w Krynicy Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy ds. energetyki w PKN Orlen.

Również w Rzeszowie podkreślał on, że każdy z inwestorów chce znaleźć idealne rozwiązanie dla swojego projektu, ale offshor - jeśli ma być faktycznie szansą dla krajowej gospodarki - należy rozpatrywać z szerszej perspektywy. - Wiadomo, że suma lokalnych optimów to nie to samo, co jedno optimum dla całości projektu - powiedział.

- Rozmawiamy z firmami, podwykonawcami, dostawcami, z ARP, ze stoczniami, portami. Wszyscy pytają o harmonogram. A co my możemy powiedzieć o harmonogramie, jeśli nie znamy możliwości wyprowadzenia mocy z systemu? Koordynacja jest potrzebna. (...) Chodzi np. o pewność, że w 2025 ten port, w który teraz trzeba zainwestować, będziemy wykorzystywać. Potrzebować będziemy dostaw ogromnych ilości stali. Jak dziś wygląda produkcja stali - widzimy. Każdy patrzy przychylnie na rozwój morskiej energetyki wiatrowej, ale konieczna jest koordynacja. (...) Podjęcie skoordynowanych działań na poziomie kraju, poszczególnych ministerstw, da bardzo duży efekt dla gospodarki - powiedział.

Krzysztof Kubów, wiceminister energii, nie jest już tak jednoznaczny w swoich ocenach. - Ta dyskusja trwa od Krynicy. Od strony prawnej nie widzimy potrzeby, by powoływać koordynatora. Pozostaje kwestia integracji gospodarczej zainteresowanych podmiotów, od producentów urządzeń po logistykę, czyli porty, statki. Tu koordynacja działań powinna nastąpić - powiedział. Dodał, że nadzór w zakresie tzw. local contentu mogłaby sprawować ARP.

Kubów poinformował, że postara się w końcu października doprowadzić do spotkania związanego z branżą offshore, by nakreślić mapę drogową projektu.

Ustawa przede wszystkim

Inwestycje nie ruszą jednak bez nakreślenia ram prawnych. O tym przekonywali przedstawiciele inwestorów. Prace nad ustawą poświęconą morskim wiatrakom trwają. Ministerstwo energii zapewnia, że znajdują się one w końcowej fazie.

- Nowy projekt ustawy dedykowany offshorowi jest na końcowym etapie prac. Prowadzimy dialog z dyrekcją generalną do spraw konkurencji w UE, musi być tu uwzględniony system wsparcia. Jesteśmy dobrej myśli, rozmowy są owocne. To kwestia tygodni, kiedy przejdziemy do etapu stricte legislacyjnego - powiedział Krzysztof Kubów.

Wiceminister przypomniał, że rozmowy o regulacjach prawnych toczą się od stycznia. Zapewnił, że rząd mocno stawia na morskie farmy wiatrowe. - Chcemy, by procedowanie, jeśli chodzi o otoczenie prawne i intensyfikację działań związanych z rozwojem polskiej gospodarki, nabrało mocnego przyspieszenia. Myślę, że to się uda. Po konsultacjach widać, że wszyscy idą w jednym kierunku, projekt nie budzi żadnych napić społecznych - powiedział.

Koszt większy niż 100 mld zł

Uczestnicy dyskusji oceniają, że określająca wartość inwestycji offshorowych kwota 100 mld zł, jaka przewija się od dłuższego czasu w publicznej dyskusji, jest niedoszacowana. Tyle mogą pochłonąć wydatki bezpośrednie na budowę. Tymczasem wartość prac towarzyszących, które trzeba będzie przy projektach wykonać, znacznie podniesie poziom nakładów.  

- Mówi się o 100 mld zł, będzie znacznie więcej - powiedział wiceminister energii. - 100 mld zł to tylko koszty bezpośrednie. Takie elementy jak np. rozbudowa portów do tego rachunku nie wchodzi - potwierdził Jarosław Broda z Tauronu. Dodał, że trzeba zawalczyć o to, by jak najskuteczniej przyciągnąć pieniądze na tego typu projekty. - Myślę o funduszach, inwestorach, którzy samy w te nadbrzeża będą chcieli inwestować. To wymaga regulacji, to jest cały plan - poinformował Broda.

Pieniądze powinny się znaleźć. Jak wskazuje wiceprezes Tauronu, trend związany z odchodzeniem instytucji finansowych od finansowania węgla stwarza przestrzeń do pozyskiwanie finansowania na rozwój energii zielonej, w tym również pochodzącej z morskich farm.

Krajowi inwestorzy, którzy chcą budować wiatraki na Bałtyku, poszukują też partnerów branżowych do inwestycji, którzy wniosą i kapitał, i know-how. Na takie rozwiązanie zdecydował się zarówno Orlen, jak i PGE czy Polenergia. Jarosław Dybowski poinformował przy okazji, że do Orlenu wpłynęły właśnie  oferty wstępne od firm zainteresowanych udziałem w projekcie. Koncern wyboru partnera dokona do końca roku.

Również ARP będzie mieć swój udział w finansowaniu prac związanych z projektami offshorowymi. - Nasz wkład to nie tylko zbudowanie potencjału wytwórczego, ale też udział finansowy. Ktoś musi sfinansować choćby początek łańcucha, zbudować flotę, sfinansować armatora dysponującego statkami obsługującymi budowę farm. W takich obszarach widzimy swoją rolę - powiedział Śliwowski.

Monika Morawiecka z PGE Baltica liczy, że doświadczenie innych krajów pomoże nam uniknąć pewnych błędów, jak choćby problem niedopasowania rozwoju sieci przesyłowych do źródeł wytwórczych.

- Niemcy mają cały czas problem z autostradami prądu biegnącymi z północy na południe. One się budują, ale powoli. To spore wyzwanie - powiedziała. - W Niemczech stawiano farmy wiatrowe zanim powstało przyłącze, operator nie wyrabiał się z budową przyłącza. To pokazuje, jak ważne jest koordynowanie harmonogramów - dodała. Liczy ona, że Polsce uda się uniknąć takiej pułapki.  

morb

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: farmy wiatrowe | energia wiatrowa | Kongres 590

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM