Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Węgiel nie ma przyszłości, ale życie bez niego jest za drogie

Polska energetyka, a co za tym idzie gospodarka, uzależniona jest od węgla, który – jak zgodnie twierdzą już nie tylko ekolodzy – nie ma przyszłości. Co więcej, węgiel truje – właśnie z tego powodu Polacy – mieszkający w 36 z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie – oddychają smogiem. Ale na razie nie ma pomysłu na zerwanie z węglem. Nie tylko w Polsce. Także w Europie.

Dziś już jest oczywiste, że energia czerpana ze źródeł odnawialnych przyniesie korzyści całej planecie. Przede wszystkim poprawi jakość środowiska naturalnego. Wydobycie węgla na skale masową, a potem spalanie go dla produkcji energii czy ogrzewania mieszkań powoduje nieodwracalne szkody w środowisku, ale - jak zauważono stosunkowo niedawno - także dla zdrowia ludzi, gdyż zanieczyszcza powietrze chorobotwórczymi substancjami. Pod tym względem nie ma lepszego przykładu niż Polska.

Minister energii Krzysztof Tchórzewski wymienia jednym tchem skutki tego, że polska gospodarka, wchodząc w transformację w 1989 roku, w 99 proc. była uzależniona od węgla jako źródła energii. 

Reklama

- Gospodarka Śląska oparta była na węglu i powiązanej z nim produkcji. Około milion osób było zatrudnionych w tych branżach. Teraz jeszcze kilkaset tysięcy. Mamy tereny pogórnicze, które wymagają restrukturyzacji. Na terenach po kopalniach nikt nie chce ubezpieczać firm, bo wszystko tam wymaga zabezpieczenia - mówił minister podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Do tego dochodzi trujący smog. - 36 z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast w Europie to miasta w Polsce - dodał europarlamentarzysta z frakcji Zielonych Claude Turmes.

Ile energii w Polsce produkowanej jest z węgla? Prawie 47 proc. z węgla kamiennego. Do tego dochodzi jeszcze nieco ponad 30 proc. wytwarzanej z węgla brunatnego. Odnawialne źródła energii (licząc biomasę i elektrownie wodne) w zeszłym roku odpowiadały zaledwie za niespełna 12 proc. polskiego miksu energetycznego. 

Europejski problem

Unia od wielu lat zdaje sobie sprawę z tego, że wydobycie węgla dewastuje środowisko, a jego spalanie nie tylko szkodzi klimatowi poprzez emisję dwutlenku do atmosfery, ale także truje ludzi. Powietrze nie jest podzielone granicami, więc państwa emitujące więcej szkodliwych substancji szkodzą nie tylko lokalnie (choć tam najbardziej), ale także innym krajom. Dlatego postawiła na wspólną politykę w zakresie zastępowania węgla odnawialnymi źródłami energii. Różne kraje mają jednak różny dystans do nadrobienia. I to właśnie stanowi zasadniczy problem.

W tej chwili Polska jest zobowiązana do tego, żeby w 2020 roku produkować 15 proc. energii z odnawialnych źródeł (OZE). W przeciwnym razie za nieprzestrzeganie tych ustaleń będziemy płacić wysokie kary. Ale Parlament Europejski chce podnieść wymagania do 20 proc. energii uzyskiwanej z OZE.

W końcu 2016 roku Komisja Europejska przedstawiła tzw. Pakiet Zimowy. Zestaw reform zawiera plany obcięcia subsydiów dla węgla, zwiększania efektywności energetycznej i zmniejszenia emisji dwutlenku węgla o 40 proc. przed 2030 rokiem. Są w nim też rozwiązania wspierające rozwój zdecentralizowanego wytwarzania energii elektrycznej oraz jej magazynowania. Nie wszystkie państwa "Nowej Unii" uważają, że te bardziej restrykcyjne plany im zaszkodzą.  

- Cele nie są aż takie ambitne, jak by się wydawało (...) Wartości docelowe 20 proc. energii odnawialnej do 2020 roku można poprawić. Można dojść do 30 proc. Tempo naszych decyzji, naszego kompromisu powinno być szybsze - powiedział minister energetyki Litwy Zygimantas Vaiciunas.

Skutek ograniczeń emisji dwutlenku węgla w Pakiecie Zimowym byłby taki, że nawet najnowocześniejsze polskie elektrownie węglowe nie spełniałyby norm, a zatem nie mogłyby być wspierane z publicznych pieniędzy. Spalanie węgla zostałoby praktycznie wykluczone z gry.

Polskie elektrownie węglowe są przestarzałe i na dobrą sprawę powinny być w szybkim tempie zamykane. Dlatego prezesi polskich spółek energetycznych zapowiadają wielkie inwestycje. Aby zapewnić ciągłość dostaw energii, PGE powinna zainwestować 11 mld zł w elektrownie Opole i 4 mld zł w Turowie. Do tego dochodzi jeszcze kosztowna modernizacja elektrowni Jaworzno i ewentualna budowa elektrowni w Ostrołęce. Wszystko na węgiel - kamienny lub brunatny.

- Jaka jest ekonomika budowania nowej elektrowni opalanej węglem? Gaz jest najbardziej elastyczny i ekonomiczny. Jestem zaskoczony, że wyciągacie inne wnioski polityczne. Węgiel kamienny nie ma przyszłości - skomentował te plany Claude Turmes.

Co z bezpieczeństwem energetycznym

Tu zaczynają się kłopoty, bo zdecydowana większość gazu spalanego w Polsce importowana jest z Rosji. Stąd Polska podnosi kwestię bezpieczeństwa energetycznego. Jesteśmy na to wrażliwi, widząc w jaki sposób import gazu przez Ukrainę uzależniał ją politycznie od Rosji. Polscy energetycy są skłonni zarzucać Komisji i Parlamentowi Europejskiemu, że nie przywiązują wystarczającej wagi do tak rozumianego bezpieczeństwa. 

- Z perspektywy instytucji unijnych kwestia klimatu jest bardziej istotna niż kwestia bezpieczeństwa. Regulacje unijne w sposób niekomfortowy kształtują funkcjonowanie grup energetycznych - mówił prezes Tauronu Filip Grzegorczyk.

Rozwiązaniem dla niektórych państw z naszego regionu bywa energetyka jądrowa, tylko że Polska takiej elektrowni nie ma. Prezes PGE przyznaje, że budowa "atomówki" jest jednym z planów strategicznych tego koncernu. Pozostałe to rozbudowa wytwarzania konwencjonalnego (z gazu w Dolnej Odrze, a poza tym z węgla) oraz energetyka morska - ale dopiero w połowie przyszłej dekady.

Tylko, że energetyka jądrowa w Europie Środkowo-Wschodniej ma trochę inny obraz niż np. we Francji. To stare proradzieckie elektrownie. Właśnie taką, w Ignalinie, musiała zamknąć Litwa i póki co radzi sobie bez niej. Czechy czerpią 30 proc. energii z atomu, ale - także z powodu zużycia - już w 2030 roku będzie dawał on tylko połowę dzisiejszych mocy. A równocześnie będą zamykać zmodernizowane ponad 20 lat temu elektrownie węglowe. 

- Opowieść o miksie energetycznym w Czechach jest obecnie pozytywna (...) musimy jednak podjąć decyzje polityczne, jaki będzie on w przyszłości - mówiła Bohdana Horackowa, prezes CEZ Polska.

Dodała, iż problem CEZ polega również na tym, że niektórzy akcjonariusze nie chcą się zgodzić na tak długoterminowe i długo zwracające się inwestycje, jak na przykład budowa elektrowni jądrowej. Dlatego najbardziej prawdopodobne jest, że jeśli będzie budowana nowa elektrownia atomowa, to inwestorem będzie spółka państwowa. Ale też plany inwestycyjne polskich elektrowni mogą być trudne do sfinansowania, jeśli postawią one na węgiel. Zygimantas Vaiciunas przekonywał, że to właśnie realizacja ogólnounijnych celów, wsparta bardzo dobrym systemem monitoringu, może zapewnić zaufanie inwestorów i stabilność finansowania inwestycji energetycznych. 

- Mamy różne systemy prawne i dziedzictwo z czasów sowieckich (...) ale musimy podejmować racjonalne decyzje co do przyszłości. Musimy znaleźć wspólny mianownik, który będzie dla nas celem - powiedział minister energetyki Litwy.

Jak Polska planuje sobie radzić z tymi wyzwaniami? Czy pójdzie z Unią pod rękę, czy też będzie chciała szukać "innej drogi" - jak radzi prezes Tauronu - "powołując się na suwerenność państw członkowskich w wykorzystaniu ich zasobów". Przede wszystkim chce znacznie więcej czasu, by miks energetyczny zmienić. I pieniędzy.

- Z punktu widzenia koncernów energetycznych główną sprawą są czas i środki. Nie da się zmienić miksu energetycznego w ciągu 2-3 lat - powiedział Henryk Baranowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej.

- To nieprawda, że niechętnie podchodzimy do odnawialnych źródeł energii, tylko jesteśmy znacznie biedniejsi od państw starej Unii, żeby nas było stać na ten luksus - dodał minister Krzysztof Tchórzewski.

Równocześnie jednak eksperci zwracają uwagę, że technologie niegdyś drogie, takie jak choćby panele słoneczne czy energia uzyskiwana z biomasy, tanieją i stają się konkurencyjne dla "tradycyjnej" energetyki.

- Rynek na panele fotowoltaiczne w Niemczech jest już olbrzymi. Energia odnawialna jest tańsza od atomowej - mówił Claude Turmes.

Do tego innowacje technologiczne, polegające na przykład na magazynowaniu energii, mogą zwiększyć efektywność wykorzystywania odnawialnych źródeł.

- Ceny rozwiązań technologicznych gwałtownie spadają - powiedział Matteo Marini, szef europejskiego działu energetycznego grupy ABB.

Zygimantas Vaiciunas zapewnia przy tym, że w Unii panuje już zrozumienie, iż krajom ponoszącym najwyższe koszty transformacji swojej energetyki pozostali powinni to jakoś skompensować.

- Coraz bliżej jesteśmy kompromisu w sprawie kompensowania niektórym krajom sytuacji, której nie są winne - powiedział.

Ale to nie do końca prawda, że w całej Unii wyłącznie Polska chce produkować prąd z węgla i palić nim w starych piecach. Choć Unia chce odejść od węgla, europejscy energetycy sprowadzają go na potęgę z zagranicy. Tomasz Rogala, prezes Polskie Grupy Górniczej podaje, że w 2017 roku do państw Unii sprowadzono z zagranicy 172 mln ton węgla, czyli 2,5 proc. całej światowej produkcji. Nieoficjalnie mówi się, że ok. 10 proc. z tego - do Polski. A sporą część sprowadzili polscy producenci energii, bo ten węgiel był tańszy niż kupowany w krajowych kopalniach.

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM