Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Ukraiński falstart

Szereg operatorów gazowych z państw UE, w tym i polski Gaz-System szykuje się do udziału w unbundlingu (rozdzielenie wytwarzania i przesyłu) ukraińskiego Naftogazu i wydzielenia niezależnego operatora systemu przesyłowego według zachodnich standardów. Terminy wydają się gonić, ale cały proces stanął w miejscu, a co dalej - nie bardzo wiadomo.

Wydzielenie z Naftogazu niezależnego operatora przesyłowego jest warunkiem Komisji Europejskiej dla uruchomienia finansowania modernizacji sektora gazowego.

Na początku roku rząd Ukrainy ogłosił poszukiwanie zachodnich partnerów do dialogu na temat przyszłości systemu przesyłowego gazu.Władze zamierzały przyciągnąć do zarządzania tranzytem zachodnie firmy, a docelowo sprzedać im udziały w interesie. Z jednej strony miało to ułatwić - w tym finansowo - transformację, z drugiej strony obecność zachodnich partnerów miała być argumentem w grze z Rosją o utrzymanie tranzytu gazu. Wiadomo, że Gazprom gra nieco inaczej, mając po drugiej stronie wielkie zachodnie koncerny niż wtedy, gdy partnerem w negocjacjach są sami Ukraińcy.

Reklama

Początkowo wyglądało, że plan idzie dobrze. Zainteresowanie wyraził szereg zachodnich operatorów. Obok polskiego Gaz-Systemu były to m.in. belgijski Fluxys, słowacki Eustream, włoski Snam, rumuński Transgaz czy Reganosa z Hiszpanii. Etap był zbyt wczesny, żeby na serio mówić o zaangażowaniu pieniędzy, na razie chodziło o doradztwo czy dzielenie się doświadczeniami.

Na przykład Gaz-System powstał ponad 14 lat temu ze spółki-córki PGNiG - PGNiG Przesył, a w 2005 r. dokonał się faktyczny unbundling (przez unbundling, inaczej separację, należy rozumieć rozdzielenie od siebie działalności w obrębie przesyłania bądź dystrybucji energii od działalności, która polega na wytwarzaniu i dostarczaniu (sprzedaży) tej energii do odbiorców końcowych. Wyróżniamy unbundling prawny, księgowy, własnościowy oraz funkcjonalny), kiedy PGNiG przekazał Skarbowi Państwa wszystkie udziały w spółce. Jakaś analogia do modelu ukraińskiego więc jest, podobnie jak i doświadczenie z przeprowadzenia tej operacji.

Ostatnio coś się jednak zacięło. Ukraińcy jakby sami nie wiedzieli czego chcą, więc cały proces utknął w martwym punkcie i nie bardzo wiadomo co dalej - mówi nam osoba związana z ukraińskim sektorem gazowym i dobrze znająca tamtejsze realia. Na razie wszystko stanęło - dodaje.

Przyczyny prawdopodobnie są co najmniej dwie. Po pierwsze pieniądze. Roczny tranzyt gazu przez Ukrainę przynosi nawet 3 mld dolarów. To łakomy kąsek dla różnych grup interesu i oligarchów. Trudno się dziwić, że używają politycznych wpływów by przyhamować proces cywilizowania przesyłu.

Jaka jest kolejna przyczyna? O tym w dalszej części artykułu na portalu wysokienapiecie.pl

Leszek Kadej, WysokieNapiecie.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gazprom | Ukraina | Gaz-System S.A | PGNiG

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM