Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Polskie górnictwo pod lupą Komisji Europejskiej

Głównym tematem zainteresowań w Brukseli jest nasza największa spółka węglowa – Polska Grupa Górnicza, ale nie tylko. UE prześwietli także pomoc dla Jastrzębskiej Spółki Węglowej i Katowickiego Holdingu Węglowego

Zgodnie z przepisami z 2010 r. pomoc publiczna w górnictwie może być udzielana tylko na zamykanie kopalń. Wcześniej, gdy była dozwolona np. na inwestycje początkowe w sektorze węgla kamiennego (np. udostępnianie nowych złóż) Polska skorzystała z niej tylko raz - w ostatnim roku, zasiliła branżę kwotą ok. 400 mln zł. Wcześniej stale brakowało na to pieniędzy. Tymczasem obecnie, gdy górnictwo węgla kamiennego stanęło na skraju bankructwa, zarówno w poprzednim rządzie PO-PSL, jak i w obecnym rządzie PiS okazało się, że państwowa kieszeń jest bardzo głęboka i zawsze znajdzie się w niej jakiś grosz (albo kilkaset milionów złotych), które mogłyby wspomóc podupadające kopalnie.
I właśnie dlatego, że ten przysłowiowy grosz jest przede wszystkim państwowy, to górnictwo jest w centrum zainteresowań urzędników z komisji Europejskiej.

Reklama

Jak wyglądają plany ratunkowe trzech śląskich spółek węglowych?

W PGG po 500 mln zł zainwestują PGE, Energa i PGNiG Termika (np. PGE wpłaciła już 361 mln zł, resztę ma przekazać na początku 2017 r.). 300 mln zł wykłada Fundusz Inwestycji Polskich Przedsiębiorstw (FIPP) FIZAN. 700 i 400 mln zł to odpowiednio konwersja długu Węglokoksu i TF Silesia.
Kalką tego planu jest ogłoszony niedawno program dla Katowickiego Holdingu Węglowego, który potrzebuje przynajmniej 700 mln zł, by stanąć na nogi. 350 mln zł deklaruje Enea (która jesienią 2015 r. wydała 1,4 mld zł na przejęcie 60 proc. akcji Lubelskiego Węgla Bogdanka), 200 mln zł TF Silesia, a 150 mln zł Węglokoks. Przy czym ten ostatni przekazał już 100 mln zł kilka tygodni temu w formie przedpłaty za węgiel - w przeciwnym razie bowiem KHW nie miałby już nawet pieniędzy na wypłatę pensji.
Zupełnie inny model przyjęto z kolei w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. Tam nie ma mowy o dokapitalizowaniu. Jest porozumienie z bankami o restrukturyzacji zadłużenia (w PGG i KHW też) i wydłużeniu spłat, ale nie ma mowy o dokapitalizowaniu spółki "za nic". TF Silesia i ARP kupiły od JSW za 350 mln zł Wałbrzyskie Zakłady Koksownicze Victoria (te same, które JSW po swoim debiucie giełdowym w 2011 r. kupiła od Skarbu Państwa za 414 mln zł). Z kolei PGNiG Termika za ponad 560 mln zł odkupiła od JSW Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej oraz Spółkę Energetyczną Jastrzębie.

Co łączy wszystkie trzy plany? To, że inwestorem w każdym przypadku jest podmiot stricte państwowy lub przez Skarb Państwa kontrolowany. Mało tego, w JSW nie ma już nawet współpracy z prywatnym bankiem. Zobowiązania spółki wobec ING Banku Śląskiego wykupiły banki państwowe po tym, jak ro temu ING Bank Śląskim zagroził wnioskiem o upadłość JSW (miał do tego prawo na mocy wcześniej zawartych umów).

Dodatkowo w JSW, w której ponad 50 proc. akcji ma Skarb Państwa, niewykluczona jest emisja akcji z prawem poboru dla dotychczasowych akcjonariuszy, o czym jakiś czas temu wspominał minister energii, Krzysztof Tchórzewski.

Jeśli na to wszystko nałożymy jeszcze rządowe "nie będzie likwidacji kopalń" - Bruksela ma tu naprawdę ogromne pole do popisu. Tyle, że zamykanie kopalń to coś, co już się dzieje, choć rząd stara się nadawać temu przedziwne nazwy, m.in. "przeniesienie nakładów inwestycyjnych na inne zakłady" czy "alternatywne wykorzystanie" itp. Być może jeśli Bruksela dostanie konkretny harmonogram "zwinięcia" najsłabszej części polskiego górnictwa da się przekonać do naszych racji. Oby.
Na razie wydaje się, że przychylnym okiem popatrzy na to, co robią Czesi, którzy postanowili wspomóc upadający prywatny koncern OKD, jednak zapowiedzieli, że do 2023 r. zamkną całe swoje górnictwo.

Karolina Baca-Pogorzelska


INTERIA.PL

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM