Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Polski przemysł zaoszczędził na rozwoju OZE

​Odbiorcy przemysłowi w Polsce płacą za energię elektryczną i subsydia do energetyki odnawialnej łącznie mniej, niż do niedawna płacili za samą energię. Przemysł energochłonny stał się właśnie jednym z głównym beneficjentów rozwoju OZE. Tracą na tym jednak elektrownie konwencjonalne.

W kraju, który najwięcej w Europie wydaje na subsydia do energetyki odnawialnej (w 2015 roku było to 21,5 mld euro), przemysł jest największym beneficjentem tej polityki. Dla niemieckich firm polityka Energiewende nie tylko stała się kołem zamachowym inwestycji w nowe technologie, tworząc 360 tys. nowych etatów. Wymusiła także ogromny spadek hurtowych cen energii.

Od lat cena energii na giełdzie u naszych zachodnich sąsiadów jest znacznie niższa, niż w Polsce. Aktualnie o blisko połowę. Tymczasem przemysł kupuje prąd po stawkach zbliżonych do ceny giełdowej. Bezpośrednie koszty wsparcia rozwoju energetyki odnawialnej (w postaci dopłat na rachunkach za energię) ponoszą głównie sektor usług i gospodarstwa domowe, spośród których cześć jest jednocześnie beneficjentami np. taryf gwarantowanych za produkcję "zielonego" prądu".

Reklama

Ten sam trend widać od 2012 roku także w Polsce. Rosnąca produkcja "zielonej" energii sprawia, że coraz rzadziej odpalane są najstarsze i najdroższe w eksploatacji elektrownie na węgiel kamienny. Przez to cena hurtowa energii spada. W ciągu ostatnich pięciu lat z niemal 210 zł/MWh do ok. 170-180 zł/MWh, a więc o blisko 15%. Ten rok najprawdopodobniej przyniesie kolejne spadki.

Znacznie potaniały także zielone certyfikaty, wspierając energetykę odnawialną. Dziś można je kupić za niewiele ponad 100 zł/MWh, podczas gdy jeszcze na początku 2012 roku kosztowały 280 zł/MWh. W dodatku od roku przemysł energochłonny może korzystać ze zwolnień od tych kosztów, sięgających od 20% do 85%. Nawet pomimo tego, że obowiązek zakupu zielonych certyfikatów wzrósł w ciągu pięciu lat 10,4% do 14% zużycia energii, to realne obciążenie każdej megawatogodziny tym para-podatkiem spadło z ok. 26 zł do zaledwie 2 zł w przypadku np. hut stali, ok. 7 zł dla przemysłu chemicznego i niespełna 15 zł dla pozostałych dużych odbiorców.

W ciągu ostatnich pięciu lat łączne koszty zakupu energii i subsydiów do energetyki odnawialnej ponoszone przez najbardziej energochłonny przemysł spadły o 24%, czyli znacznie poniżej samych cen energii z 2010 roku.

Na rozwoju energetyki odnawialnej tracą przede wszystkim dwie branże przemysłowe: energetyka i górnictwo.

Paradoksalnie nowe bloki energetyczne oparte na węglu kamiennym (Kozienice, Opole, Ostrołęka) także będą wymuszały dalsze spadki cen hurtowych energii. Nowe instalacje o dużej sprawności będą wypierać z tzw. merit order (rankingu cenowego elektrowni opartego o koszty zmienne, decydującego o tym które bloki pracują w danym momencie) najmniej efektywne, a więc najdroższe w eksploatacji elektrownie węglowe. W obecnym modelu rynku, przy bardzo małej elastyczności cenowej popytu, trudno o inny obrót spraw. Spadki cen oznaczają jednak, że z samej sprzedaży energii na rynku inwestorzy nie będą wstanie odzyskać kosztów budowy nowych elektrowni. Dlatego rząd planuje wprowadzenie tzw. rynku mocy, który jest jednym z możliwych rozwiązań tego problemu.

Bartłomiej Derski
WysokieNapiecie.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energia elektryczna | energia odnawialna | ceny energii

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM