Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Orlen coraz bardziej różnicuje kierunki dostaw ropy

Do Polski dotarł właśnie tankowiec z ładunkiem 130 tys. ton irańskiej ropy naftowej, która trafi do PKN Orlen. To kolejna tego typu zamorska dostawa do rafinerii w Płocku.

Transport wypłynął w marcu z dużego terminalu naftowego na irańskiej wyspie Chark, która znajduje się w Zatoce Perskiej. Następnie opłynął Półwysep Arabski i przez Kanał Sueski - ropa płynęła największym tankowcem Delta Kanaris, jaki mógł się tamtędy przedostać - na wody Morza Śródziemnego. Teraz dotarł do portu w Gdańsku, skąd trafi ostatecznie rurociągiem do rafinerii PKN Orlen.

Przypomnijmy, że pod koniec 2016 r. płocki koncern kupił 1 mln baryłek ropy typu Iranian Light. Przedstawiciele PKN Orlen podkreślali wtedy, że nawiązana współpraca z Irańską Narodową Kompanią Naftową jest elementem strategii grupy i "ma na celu budowę relacji handlowych z największymi producentami ropy na świecie oraz otwarcie na różne kierunki dostaw". Teraz, dzięki realizacji kolejnego transportu ówczesne plany stają się rzeczywistością.

Reklama

Nie można jednak zapominać o tym, że to już kolejna dostawa pochodzącego z Bliskiego Wschodu surowca, jaka trafi do płockich zakładów. Już wcześniej polski koncern sprowadzał i przerabiał ropę naftową pochodzącą z Iranu, ale także z Iraku. Orlenowskie rafinerie mają też doświadczenie z surowcem z Azerbejdżanu, Kazachstanu, Nigerii, Norwegii a od jesieni zeszłego roku także z amerykańską ropą gatunku WTI (West Texas Intermediate). W październiku do gdańskiego portu dotarł bowiem pierwszy transport prawie 100 tys. ton tego lekkiego surowca o niskiej zawartości siarki, który znakomicie nadaje się do produkcji benzyn i oleju napędowego. Dostawa była możliwa dzięki zniesieniu w 2015 roku przez Stany Zjednoczone wieloletniego embarga na eksport ropy.

Zarówno tamten zeszłoroczny transport, jak i obecna dostawa ropy irańskiej wpisują się w strategię PKN ORLEN, która zakłada optymalizację procesu zakupowego i uzupełnianie kontraktów długoterminowych - te koncern ma podpisane z Rosneft Oil Company, Tatneft Europe AG oraz z Saudi Arabian Oil Company - kontraktami spotowymi zawieranymi na korzystnych warunkach. Dzięki przeprowadzonym w ostatnich latach zmianom technologicznym i udoskonaleniom procesu rafinacji teraz płocki koncern jest w stanie przerabiać ponad 80 najróżniejszych gatunków ropy naftowej pochodzących praktycznie z całego świata.

Wyjaśnijmy, że nie zawsze tak było. Płocka rafineria, którą postawiono w latach 1960-1965 była początkowo nastawiona wyłącznie na przerób rosyjskiego surowca i technologicznie przystosowana tylko do niego. To oznaczało skazanie na monopol dostawcy ze Wschodu. Sytuacja polityczna od tamtej pory zmieniła się jednak radykalnie i nadążyć za tym musiał także należący do PKN Orlen. Od około dwóch lat koncern umiejętnie korzysta z możliwości, jakie dało unowocześnienie technologiczne. PKN Orlen nie zatrzymuje się jednak w zbieraniu kolejnych doświadczeń i - jak deklarują jego przedstawiciele - wciąż "konsekwentnie bada możliwości zakupu i stopień komplementarności różnych gatunków ropy ze stosowanymi technologiami w swoich europejskich rafineriach".

- W kategorii zakupów ropy dywersyfikacja jest naszym priorytetem i dlatego przyspieszamy działania na tym polu. Poszukujemy wciąż nowych kierunków i rozwiązań pamiętając, że musimy skutecznie łączyć bezpieczeństwo dostaw i efektywność produkcji z elastycznością handlową - deklaruje prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.

W jego opinii producentom znad Zatoki Perskiej zależy na tym, by dostawy w naszym kierunku były bezpieczne i dlatego PKN Orlen również stawia na ten szlak zaopatrzenia w ropę naftową. Transport, który właśnie dotarł do naszego kraju jest tego dowodem. Irańska ropa z poprzednich dostaw przeszła już testy, które potwierdziły jej dobre wskaźniki fizykochemiczne, wysokie wyniki efektywności oraz możliwość przerobu w płockiej rafinerii. To otwiera, jak deklaruje prezes PKN Orlen, drogę do zwiększania udziału tego typu surowca w portfolio rop przerabianych w Płocku.

Daniel Obajtek podkreśla, że realizacja polityki dywersyfikacji dostaw ma strategiczne znaczenie nie tylko dla grupy kapitałowej PKN Orlen, ale i dla bezpieczeństwa państwa. Chodzi o to, by zróżnicowanie kierunków dostaw dawało nam coraz większą odporność na różnego rodzaju zawirowania i spekulacje na rynku ropy. Podobne podejście prezentuje zresztą także drugi z polskich koncernów paliwowych, czyli Grupa Lotos, która ma szanse w najbliższym czasie stać się częścią PKN Orlen. W jej gdańskiej rafinerii również - poza rosyjską - przerabiana jest inna ropa. Grupa Lotos pracowała także z surowcem pochodzącym z Iranu, ale również z Arabii Saudyjskiej, państw Ameryki Łacińskiej oraz Afryki Północnej i Zachodniej. Ponieważ sama prowadzi wydobycie ropy na szelfie Morza Bałtyckiego i Północnego wykorzystuje w produkcji również te gatunki ropy naftowej.

Działania obecnego szefostwa płockiego koncernu wpisują się w strategię PKN Orlen na lata 2017-2021. Władze grupy zapisały w tym dokumencie, że istotna będzie dalsza koncentracja na bezpieczeństwie surowcowym. Dlatego w dziedzinie dostaw ropy naftowej planowane jest dalsze umacnianie dotychczasowych i budowanie nowych relacji handlowych z największymi producentami na świecie.

td

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Orlen | ropa naftowa

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM