Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Największa produkcja polskich wiatraków w historii

W październiku farmy wiatrowe pod Warszawą i Łodzią pracowały więcej czasu, niż największa w Polsce elektrownia na węgiel kamienny. Energetyka wiatrowa ustanowiła też historyczny rekord miesięcznej produkcji, pokrywając aż 12 proc. zapotrzebowania całego kraju.

Turbiny wiatrowe dostarczyły w październiku aż 1,76 TWh energii elektrycznej - wynika z obliczeń portalu WysokieNapiecie.pl na podstawie danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE). To miesięczny rekord w historii kraju. Poprzedni (1,61 TWh) padł w grudniu 2015 roku. Oznacza, że więcej niż co dziesiąta kilowatogodzina zużywanej w Polsce w październiku energii pochodziła z wiatru.

W minionym miesiącu wiatraki pobiły też chwilowy rekord dostaw mocy do systemu, pracując na 88 proc. swoich możliwości dostarczały nawet 5,1 GW. Dla kontrastu w ciągu niemal bezwietrznego tygodnia w drugiej połowie miesiąca dostawy mocy z wiatraków spadły do zaledwie 0,06 GW, a ich pracę zastępował większy import prądu i wyższe obciążenie elektrowni węglowych.

Reklama

Więcej energii z wiatru, niż węgla

Jednak przez większość godzin w miesiącu wiatraki generowały ponad 2 GW mocy (na 5,8 GW zainstalowanych), a cały miesiąc zamknęły wysokim współczynnikiem wykorzystania mocy (tzw. capacity factor) na poziomie 41 proc. Dla porównania średnie wykorzystanie mocy wszystkich elektrowni w Polsce wyniosło w październiku 45 proc.

W październiku rekord produkcji w swoich farmach wiatrowych ustanowił także jeden z prywatnych polskich inwestorów. Jego turbiny zlokalizowane na Pomorzu wypracowały aż 58 proc. współczynnika wykorzystania mocy. Podobny wynik (54proc.) odnotowała także - zlokalizowana 80 km od Warszawy - farma Korytnica I, należąca do Geo Renewables. Niewiele mniejszą produktywnością może pochwalić się francuski Engie, którego farma w Dąbrowicach, 80 km od Łodzi, wykorzystywała w październiku średnio 53 proc. swojej mocy.

Dla porównania Bełchatów, największa w Polsce i Europie elektrownia na węgiel brunatny, pracowała w październiku na 61 proc. swoich możliwości, chociaż generuje najtańszy prąd z węgla. Z kolei największa w Polsce (i Europie) elektrownia na węgiel kamienny - Kozienice - osiągnęła współczynnik wykorzystania mocy na poziomie 51 proc. (odliczając dwa bloki unieruchomione przez cały miesiąc). Gorsze wskaźniki odnotowały elektrownie Opole (44 proc.), Ostrołęka (42 proc.) czy Dolna Odra (35 proc.). Różnica jest jednak taka, że produkcją elektrowni węglowych można łatwo sterować, a do produkcji z wiatru - mimo nawet 95 proc. sprawdzalności prognoz produkcji, jakimi dysponują PSE, reszta elektrowni musi się dostosować.

Skok produktywności nowych turbin

Charakterystyczne, że rekordy produkcji biją wyłącznie najnowsze farmy wiatrowe. - To efekt ogromnego postępu technologicznego, jaki dokonał się w tej branży - tłumaczy Janusz Gajowiecki, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej. - Produktywność farm wiatrowych wzrosła w ciągu ostatnich lat o kilkadziesiąt procent i na tym nie koniec. Duże turbiny wiatrowe wchodzące właśnie do sprzedaży są już w stanie wykorzystywać w polskich warunkach średniorocznie blisko 50 proc. swojej mocy zainstalowanej. To o jedną czwartą więcej, niż te budowane w Polsce zaledwie dwa lata temu - wylicza. Gdyby rozwój energetyki wiatrowej nie został w Polsce zatrzymany, październikowe rekordy produkcji byłyby więc wyższe.

Te dane potwierdza m.in. Siemens, jeden z największych światowych dostawców dla sektora wiatrowego, który w Polsce projektuje, produkuje i testuje m.in. układy sterowania do farm wiatrowych na całym świecie. Jego najnowsze turbiny w bardzo dobrych lokalizacjach na północy Polski (ze średnim wiatrem 7,5 m/s) są już w stanie wykorzystywać średniorocznie 51 proc. swojej mocy zainstalowanej.

Dla porównania średnioroczna produktywność wiatraków w Polsce w 2016 roku wyniosła - według wyliczeń portalu WysokieNapiecie.pl 24 proc., a w 2017 roku - dzięki bardzo dobrej wietrzności - może osiągnąć nawet 28 proc.. To bardzo dobre wyniki biorąc pod uwagę, że w Wielkiej Brytanii wykorzystanie mocy wiatraków na lądzie wynosi średniorocznie 26-27 proc. Dla porównania w Niemczech, które mają u siebie wciąż wiele starych, niskich turbin o niewielkiej produktywności, współczynnik wykorzystania mocy w ciągu ostatnich lat wahał się między 18 proc. a 20 proc.

Dzięki czemu nowe turbiny wiatrowe są w stanie pracować nawet kilka razy więcej niż stare? O tym w dokończeniu artykułu na WysokieNapiecie.pl

Bartłomiej Derski, WysokieNapiecie.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: energetyka wiatrowa | PSE | farmy wiatrowe | energia

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM