Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Koncerny naftowe płyną z prądem, choć nie wszystkie

Rosnąca liczba samochodów elektrycznych na drogach sprawia, że koncerny paliwowe z Polski i reszty świata coraz częściej decydują się na łączenie stacji paliw ze stacjami ładowania "elektryków". To szansa na poprawę wizerunku, zwłaszcza jeśli łączą je z odnawialnymi źródłami energii, i zarobek, choć oczywiście nie na samej usłudze ładowania, która jeszcze długo będzie nierentowna.

Eksperci z Bloomberg New Energy Finance prognozują, że w 2040 r. po drogach będzie jeździć aż 530 milionów samochodów zasilanych prądem elektrycznych, co ma przyczynić się do znacznego spadku popytu na ropę naftową. Analitycy przewidują również, że do tego czasu popularne elektryki będą stanowić blisko jedną trzecią wszystkich pojazdów na świecie. I choć z tymi prognozami nie wszyscy się zgadzają, to nie ulega wątpliwości, że zmiany na rynku motoryzacyjnym są już widoczne i raczej nie jest to chwilowa moda na ekologię.

Potwierdzeniem tego jest choćby fakt, że niektóre państwa wyznaczyły już datę, po której obowiązywać będzie całkowity zakaz sprzedaży samochodów z silnikiem spalinowym. Dlatego koncerny paliwowe coraz śmielej inwestują w punkty ładowania EV.

Reklama

BP inwestuje w stacje ładowania bez oglądania się na biznes naftowy

Szczególnie dużą aktywność nafciarzy można zaobserwować w Europie Zachodniej oraz Azji. Przykładem jest tutaj choćby koncern BP, który rozwija sieć ładowarek elektrycznych m.in. w Wielkiej Brytanii, Holandii i Niemczech. Tylko przejęcie brytyjskiej firmy Chargemaster sprawiło, że sieć spod znaku Heliosa powiększyła się o 6,5 tys. stacji ładowania EV. Z kolei w Chinach BP założyło spółkę joint venture z platformą Power Share. Celem przedsięwzięcia jest stworzenie infrastruktury oraz platformy do komunikacji między klientami, punktami ładowania i dostawcami energii. Na tym jednak nie koniec, bo BP ma w planach kolejne inwestycje, których skala będzie zależeć głównie od dynamiki sprzedaży aut elektrycznych.

Shell i Circle K współpracują z Ionity

Poczynania konkurencji bacznie śledzi firma Shell, która we współpracy z operatorem sieci ładowarek elektrycznych Ionity otworzyła swoją pierwszą stację zasilania o wysokiej mocy we Francji. Ładowanie pojazdów przy użyciu nowej generacji urządzeń trwa maksymalnie dziesięć minut, a więc nawet trzy razy krócej niż w pozostałych punktach dostępnych obecnie dla kierowców.

- Zgadzamy się, że dogodnie rozplanowana sieć niezawodnych i wydajnych ładowarek to niezbędny warunek znacznego zwiększenia się liczby samochodów elektrycznych na drogach, dlatego zostaliśmy jednym z głównych partnerów Ionity - powiedział David Bunch, wiceprezes ds. sprzedaży detalicznej Shell w Europie. W ten sposób paliwowy koncern powiększył ofertę ładowarek na swoich obiektach, ponieważ już wcześniej kierowcy mogli korzystać z punktów NewMotion, a także Shell Recharge, które znajdują się na stacjach paliw w Wielkiej Brytanii, Holandii oraz Chinach.

Są też firmy które nie widzą biznesu w ładowaniu aut elektrycznych. Jakie decyzję podjęli pozostali giganci i jak na ich tle wypadają rodzime firmy? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Paweł Bernaciak, WysokieNapiecie.pl

 

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM