Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Klimatyczne napięcie na Radzie Europejskiej

Przywódcy państw UE nie porozumieli się w sprawie neutralności klimatycznej UE w 2050 r. Kolejna próba w grudniu.

Po tym, jak Niemcy zdecydowały się poprzeć unijny cel neutralności klimatycznej na czerwcowej Radzie Europejskiej (20-21.06), bańka spekulacyjna w sprawie możliwości uzgodnienia takiego celu znacząco napuchła. Kolejne dni i godziny poprzedzające szczyt przynosiły coraz więcej informacji o państwach, które zgłaszały swoje mniej lub bardziej entuzjastyczne poparcie dla dekarbonizacji UE do 2050 r. Cios w plecy klimatosceptycznej dotychczas Grupie Wyszehradzkiej zadawały kolejno Węgry i Słowacja. W czwartek rano oficjalny stosunek unijnych entuzjastów do sceptyków wynosił 22:6, gdzie przeciwne były: Chorwacja, Polska, Estonia, Czechy, Rumunia i Litwa. A potrzeba było jednomyślności.

Reklama

Chętni-niechętni

Nie znaczy to jednak, że pozostałe 22 państwa przyjęłyby dekarbonizację bez większych oporów i warunków. Niemniej, wiedza o małych szansach na uzgodnienie konkretów w czerwcu pomogła im w podjęciu bardziej opłacalnej politycznie decyzji o dołączeniu do klubu państw ambitnych. Ambitniejsze państwa wschodnioeuropejskie wraz z przyjęciem celu na 2050 r. zgłaszały chęć zapoznania się z ofertą środków kompensacyjnych odzwierciedlających ich specyficzne uwarunkowania. Zwyczajnie dość ambitna Austria optowała za rozwodnionym zapisem o celu "na połowę stulecia" zamiast roku 2050 wzorując się na zapisach w Porozumieniu paryskim. Zaskoczeniem była także informacja, że Węgry nie mają problemu z transformacją niskoemisyjną o ile jej podstawą będzie atom.

Nie jest także tajemnicą, że Niemcy również nie zakończyły jeszcze ani dyskusji o tym jak osiągną cel na 2030 r., ani tym bardziej krajową neutralność klimatyczną. Taki właśnie warunek zgody na cel unijny postawiła wcześniej tego roku kanclerz Merkel. Oficjalnie potwierdzone poparcie dla unijnej ambicji komplikuje krajową dyskusję w kontekście możliwości manewru i kształtu ostatecznych decyzji. Podsumowując, wygląda na to, że upór drugiej, mniejszej części unijnych przywódców, dający czas na dalsze uzgodnienia, mógł być tak naprawdę wszystkim na rękę.

Przez dłuższy czas po stronie państw niechętnych stanowisko było albo bez zmian, albo wręcz się zaostrzało. Czeski premier Andrej Babiš na spotkaniu z przewodniczącym Komisji Europejskiej J-C Junckerem zawyrokował nawet, że "neutralność klimatyczna jest nonsensem" i zagroził zablokowaniem konkluzji. Bez zmiany pozostało zdanie Polski, dla której przyjęcie celu na 2050 r. jest uwarunkowane wcześniejszą analizą przedłożonych przez państwa członkowskie planów w celami do 2030 i 2050 roku. Minister ds. europejskich Konrad Szymański wskazał także na kilka innych elementów polskiego stanowiska. Przede wszystkim podział zobowiązań (tzw. burden sharing), a więc określenie jaka część redukcji w ramach nowego celu na 2050 r. przypadłaby poszczególnym państwom, w tym Polsce. Konieczne jest także przygotowanie odpowiednich mechanizmów ochronnych i kompensacyjnych na potrzeby regionów najbardziej dotkniętych skutkami transformacji. Wcześniej Polska wyraźnie sygnalizowała, że stąd właśnie wynika proponowany przez nią termin przyjęcia unijnej strategii dopiero w okolicach połowy 2020 r.

Jakie znaczenie ma fakt iż negocjacje strategii na 2050 r. toczą się równolegle z negocjacjami nowej perspektywy finansowej na lata 2021-2027 ? Które kraje są sceptycznie nastawione do celu neutralności klimatycznej na 2050 r.? Co dalej z programem "Czyste powietrze"? Czy dodatkowy szczyt we wrześniu może coś zmienić? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapieciepl

Lidia Wojtal, WysokieNapiecie.pl 

 
Dowiedz się więcej na temat: klimat | polityka energetyczna

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM