Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

KGHM chce mieć więcej własnego prądu - ze słońca, z wiatru i z gazu

KGHM ma już wytypowane lokalizacje na farmy fotowoltaiczne o mocy kilkudziesięciu MW. Spółka jest też zainteresowana stawianiem własnych farm wiatrowych oraz zwiększaniem mocy energetycznych opartych o gaz. Wszystko po to, by już w 2030 roku połowa konsumowanej energii pochodziła z własnych źródeł.

Obecnie miedziowy koncern posiada bloki gazowo-parowe, które odpowiadają za 20 proc. zapotrzebowania grupy. To niemało, biorąc pod uwagę, że KGHM jest drugim konsumentem energii w kraju, po grupie PKP. Firma zużywa rocznie ponad 2,5 TWh energii elektrycznej.

Koncern chce konsumować coraz więcej energii ze źródeł własnych. Do 2030 zmierza dojść do 50 proc. - Jest miejsce na dodatkowe moce, np. gazowe w kogeneracji, znacznie niżej emisyjne niż źródła węglowe - powiedział Interii Radosław Żydok, dyrektor departamentu analiz regulacyjnych KGHM. Podkreślił, że gaz jest obecnie bardzo tani. Rośnie jego dostępność na rynkach europejskich i w efekcie mamy do czynienia z nadpodażą. A to przekłada się na ceny. - Bloki gazowo parowe okazują się świetną inwestycją - zapewnia dyrektor.

Reklama

Spółka stawia jednocześnie na rozwój energetyki odnawialnej. - Sensowna i opłacalna jest budowa farm słonecznych, ale również - jeśli będzie taka możliwość - rozwój energetyki wiatrowej. Chcemy takie farmy własne również stawiać - powiedział Żydok na Forum Przemysłowym w Karpaczu.

Na razie wytypowane zostały lokalizacje pod projekty fotowoltaiczne na należących do spółki gruntach. We wrześniu tego roku spółka podpisała z PGE umowę o współpracy przy budowie farm fotowoltaicznych, na mocy której udostępni swoje tereny pod inwestycje. Projekty mają być realizowane w formule joint venture. - Posiadamy ponad 1000 ha gruntów, które leżą blisko naszych zakładów. Mamy już wstępnie wytypowane powierzchnie na dobrych kilkadziesiąt MW - powiedział Żydok.

Spółka pracuje nad strategią energetyczną grupy, która określi, jaki będzie udział słońca, wiatru i gazu w posiadanych przez nią źródłach energii i wskaże ścieżkę dojścia do tego celu. 

Żydok podkreślił potrzebę bezpieczeństwa dostaw energii. - Chodzi o to, by energia była ciągle dostępna, by przemysł mógł stale prowadzić produkcję, co w przypadku takiej firmy jak nasza jest szczególnie istotne, bo u nas wszystkie procesy przemysłowe -  górnicze i hutnicze - toczą się w trybie 24-godzinnym, bez przerw. Prąd musi więc do nas płynąć cały czas - powiedział.

Dodał, że bezpieczeństwo energetyczne to nie tylko pewność dostaw, ale też odpowiednia cena, gwarantująca opłacalność produkcji. Wskazywał, że opublikowane niedawno założenia Nowego Zielonego Ładu wpłyną na wzrost cen energii. - Oczekuje się od nas, że będziemy zmniejszać emisję. My możemy to robić, ale będziemy ponosić ogromne koszty. (...) Czeka nas kilkadziesiąt lat trudnej, ciężkiej i kosztownej transformacji - powiedział.

Koalicja firm miedziowych wnioskuje o przywrócenie produkcji hutniczej miedzi i dodanie górnictwa metali nieżelaznych na listę sektorów objętych systemem rekompensat kosztów pośrednich emisji dwutlenku węgla. Branża wystosowała w tej sprawie list do minister rozwoju Jadwigi Emilewicz. Firmy obawiają się rosnącej konkurencji z Azji. Argumentują, że realizacja idei Europy neutralnej dla klimatu jest możliwa do osiągnięcia jedynie w przypadku zapewnienia wystarczającej ilości metali nieżelaznych.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: KGHM Polska Miedź SA | odnawialne źródła energii | prąd

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM