Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Górnicze związki usłyszały, ile węgla będzie potrzebne

W ciągu trzech najbliższych lat popyt na węgiel energetyczny zmniejszy się o jedną piątą krajowego wydobycia. Surowiec przestanie być potrzebny, bo pojawią się nowe wiatraki, elektrownie gazowe i słoneczne. W 2035 r. w Polsce mogą zostać zaledwie dwie kopalnie węgla energetycznego.

Po falstarcie negocjacji w zeszłym tygodniu związkowcy z Polskiej Grupy Górniczej spotkali się  z rządem we wtorek 11 sierpnia. Strona rządowa była reprezentowana bardzo mocno - był minister aktywów państwowych Jacek Sasin, minister klimatu Michał Kurtyka, pełnomocnik ds. infrastruktury energetycznej Piotr Naimski.

W komunikach po spotkaniu obie strony ujawniły niewiele - górnicy pochwalili się, że przedstawili swoje pomysły na ograniczenie importu węgla i prądu, które jakoby spotkały się "z dużym zainteresowaniem". Zaś resort aktywów państwowych poinformował, że "jesteśmy krok bliżej do opracowania realnego planu działań, opartego na twardych przesłankach ekonomicznych. Powinny one zapewnić branży górnictwa węgla kamiennego stabilizację ekonomiczną i podstawy funkcjonowania w kolejnych latach".

Reklama

Najważniejsze jednak nie zostało powiedziane. Górnicze związki zapoznały się z prognozami zapotrzebowania na węgiel, które muszą być dla nich, nomen omen, dołujące.

Czy te liczby mogą kłamać?

W 2019 r. polskie górnictwo wydobyło niecałe 50 mln ton węgla energetycznego. Do tego trzeba doliczyć 13 mln ton z importu.

Jak informują źródła portalu WysokieNapiecie.pl górnicy usłyszeli, że do 2023 r. popyt na węgiel energetyczny może spaść  o 10 mln ton, czyli o jedną piątą krajowego wydobycia.

Skąd się wzięła ta liczba? Nie wiemy, czy rząd to wyjaśnił, ale sami zrobiliśmy proste wyliczenie. Po pierwsze, w ciągu najbliższych trzech lat przybędzie nam mocy w OZE - na podstawie zorganizowanych już aukcji powstanie od 2 do 3,5 GW w wiatrakach oraz ok. 1 GW w fotowoltaice. Do tego trzeba dorzucić instalacje prosumenckie. W sumie w PV będzie nam przybywać ok. 1 GW rocznie, zatem w 2023 r. dojdziemy do  ponad 5 GW mocy ze słońca.

Jeśli powstaną 2 GW nowych mocy w wietrze, to będą produkować ok. 5 TWh prądu rocznie. Jeśli wiatraków będzie 3 GW to wytworzą nawet powyżej 7 TWh.  Zaś 3 GW ze słońca to ok. 3 TWh w roku. To daje nam od 8 do 10 TWh. Zniknie popyt na co najmniej  3,5 mln ton węgla rocznie, bo tyle potrzeba do wyprodukowania 8 TWh. Jeśli wszystkie wiatraki, które wygrały aukcje, powstaną, to nowe OZE wyrzucą z rynku nawet 4,5 mln ton.

Do tego trzeba dorzucić nowe elektrociepłownie gazowe - Stalowa Wola i Żerań, które do 2023 r. powinny już pracować, i kilkanaście mniejszych. Również zabiorą z rynku od  2 do 3 mln ton węgla.

Czy "Czyste powietrze" wyczyści węgiel? Co z 3,5 mln gospodarstw domowych, które dziś spalają węgiel? Ile węgla faktycznie będzie nam potrzebne w przyszłości? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl

Rafał Zasuń, WysokieNapiecie.pl

 

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM