Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

​Europa gotowa na kryzys gazowy

Europa przygotowuje się do ewentualnego kryzysu gazowego związanego z możliwym wstrzymaniem przez Gazprom od stycznia przyszłego roku przesyłu surowca przez terytorium Ukrainy, wypełniając maksymalnie magazyny - informują przedstawiciele PGNiG.

- Jeszcze nigdy Austria, Niemcy, Czechy nie miały magazynów wypełnionych w 100 procentach. Na rynku niemieckim zazwyczaj jest to 60-70 proc. Europa ewidentnie przygotowuje się na kryzys, który może być wywołany przez wschodniego dostawcę gazu - powiedział Maciej Woźniak, wiceprezes spółki.

Prezes Piotr Woźniak zastrzegł, ze póki co nic złego się nie dzieje, ale wszyscy mają na uwadze ryzyko wstrzymania dostaw rosyjskiego surowca przez Ukrainę, jeśli nie dojdzie do porozumienia między stronami przed końcem tego roku. Od stycznia wygasa bowiem umowa tranzytowa. Kolejna runda rozmów w tej sprawie zaplanowana jest na koniec bieżącego miesiąca.

Reklama

W UE zgromadzonych jest 97 mld m sześc. gazu. Jak informuje PGNiG, Niemcy mają magazyny wypełnione w 99,8 proc., Czechy w 99,7 proc., Austria w 99,5 proc., Węgry w 97,7 proc., a Polska w 98,7 proc. Normalnie takich poziomów się nie spotyka nawet przed sezonem zimowym, bowiem przechowywanie surowca w magazynach jest zwyczajnie drogie.

Polska gotowa na zimę

PGNiG zapewnia, że Polska jest dobrze przygotowana na ewentualne wstrzymanie dostaw przez Ukrainę. W styczniu 2020 roku spółka zwiększy ilość magazynowanego gazu w porównaniu ze styczniem 2019 roku o 0,56 mld m sześc., do 2,72 mld m sześc. - Mamy też zgromadzone zapasy handlowe na Ukrainie, znajduje się tam ponad 400 mln m sześc. - poinformował Maciej Woźniak.

Jednak zapasy to nie wszystko. PGNiG będzie się też asekurować dodatkowymi dostawami LNG poprzez terminal w Świnoujściu. Pierwszy kwartał będzie pod tym względem najbardziej intensywny, patrząc na historię polskiego rynku. Tankowce będą przybijać praktycznie co tydzień. Będą one pochodzić z Kataru, Norwegii, USA a nawet z Nigerii. - Odbierzemy w pierwszym kwartale tą drogą ok. 1 mld m sześc. gazu po regazyfikacji. To tyle, ile normalnie wpływa w ciągu kwartału przez przejście  z Ukrainą - powiedział wiceprezes Woźniak.

LNG z kwartału na kwartał zwiększa swój udział w całości koszyka zakupowego. Po dziewięciu miesiącach tego roku import gazu skroplonego stanowił już 23 proc. całości importu. Z kolei import ze Wschodu spadł do niecałych 58 proc.

Od czerwca 2016 roku PGNiG zrealizował 71 dostaw LNG, z czego 53 pochodziło z Kataru, 9 z USA i kolejnych 9 z Norwegii. Wolumen importu wyniósł ok. 8 mld m sześc. Jak zapowiada PGNiG, w całym 2020 roku PGNiG zamierza zrealizować prawie 40 dostaw LNG.

Spółka wielokrotnie podkreślała, że po wygaśnięciu kontraktu jamalskiego w 2022 roku nie zamierza podpisywać kolejnej długoterminowej umowy z Gazpromem, argumentując, że warunki obecnej są skrajnie niekorzystne. Zastąpić mają ja dostawy LNG oraz przede wszystkim surowiec z Norwegii sprowadzany gazociągiem Baltic Pipe.

Na wynikach ciążą ceny gazu

PGNiG przedstawił w czwartek wyniki po trzech kwartałach bieżącego roku. Przychody grupy wzrosły w tym czasie rok do roku o 4 proc., do 29,7 mld zł, EBITDA spadła jednak o 32 proc., do 3,9 mld zł. Zysk netto wyniósł 1,3 mld zł i był o 52 proc. niższy niż przed rokiem.

Na prowadzenie, jeśli chodzi o udział w zysku EBITDA grupy, wybił się już jakiś czas temu segment poszukiwanie i wydobycie. Odpowiadał on za 68 proc. wyniku. Wydobycie gazu wyniosło w dziewięciu miesiącach tego roku 888 tys. ton, o 10 proc. mniej niż przed rokiem. W przypadku gazu było to 3,32 mld m sześc., o 1 proc. mniej niż rok temu.

PGNiG prowadzi wydobycie w kraju, w Norwegii oraz w Pakistanie. Spółka ma udziały w 25 koncesjach na Norweskim Szelfie Kontynentalnym. Firma chce zwiększyć tamtejsze wydobycie do 2,5 mld m sześc. w 2022 roku z 0,5 mld m sześc. obecnie. Wszystko po to, by przesyłać jak najwięcej surowca budowanym gazociągiem Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m sześc.    

Prezes spółki Piotr Woźniak podkreślał, że spadki są wynikiem niekorzystnego otoczenia, w tym niskich cen rynkowych gazu. - Doskwierają nam rozwarte nożyce między ceną ropy a gazu. To są warunki, w których działamy. Kupujemy gaz, orientując się na cenę baryłki ropy, która jest wysoko, bo takie są założenia kontraktu jamalskiego, a sprzedajemy po niskich cenach rynkowych - powiedział. - Trudno w takiej sytuacji się poruszać. Wynika to dużej sprawności, by generować w takiej sytuacji pozytywne wyniki - dodał.

Jednocześnie wiceprezes ds. finansowych Marcin Pietrzyk poinformował, że nie widzi czynników, które miałyby zdecydowanie negatywnie wpłynąć na wynik ostatnich trzech miesięcy 2019 roku. 

Przedstawiciele spółki zakładają, że od początku przyszłego roku do 2023 roku niekorzystne dla PGNiG różnice między ceną ropy a gazu odwrócą się. To powinno istotnie poprawić wyniki grupy.

EBI odwraca się od gazu

Zarząd pytany o rozważane wycofanie się Europejskiego Banku Inwestycyjnego z finansowania inwestycji gazowych, przekonywał, że spółka ma zapewnione finansowanie.

- Mamy podpisaną umowę z bankami na pięć kolejnych lat. Zobaczmy, co przyniesie nam przyszłość. Nie sądzę, by banki, z którymi współpracujemy, przestały wspierać spółkę - powiedział Pietrzyk. Zauważył jednak, że decyzja ta może wpłynąć na wzrost kosztów finansowania w przyszłości.

Prezes Piotr Woźniak informował, że PGNiG nie zostałby bezpośrednio dotknięty tego typu decyzjami. - Jednak ograniczenia wstrzymujące inwestycje gazowe dla całego sektora są niedobre - powiedział.  

Monika Borkowska  

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gazprom | PGNiG | gaz LNG

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM