Przejdź na stronę główną Interia.pl
Reklama

Brakuje realnego planu dla polskiego górnictwa

Jak będzie wyglądała polska energetyka za 25 lat? Dziś trzeba by mieć chyba szklaną kulę, by odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiadomo bowiem, kiedy doczekamy się realnego planu dla tej ważnej gałęzi przemysłu. A nawet jeśli się go doczekamy – to powstaje jeszcze pytanie, w jakiej mierze zostanie on zrealizowany.

Z niektórymi pomysłami na polską energetykę jest tak - wielu coś słyszało, wielu coś mówiło, ale niewielu widziało efekty. Ale oddając sprawiedliwość - nie można powiedzieć, że nic się nie dzieje. Tyle, że czasem dzieje się bez ładu i składu. A jak nie wiadomo o co chodzi - chodzi o pieniądze.

Wiadomo jedno - bez gigantycznych inwestycji takie kłopoty z prądem, jakie mieliśmy w 2015 r. nie będą krótkim epizodem, a przykrą codziennością. Modernizacja polskiej energetyki może pochłonąć w najbliższych latach zarówno 100, jak i 200 mld zł w zależności od tego, jaki scenariusz przyjmiemy. A jaki przyjmiemy? No właśnie.

Reklama

Kluczowym wydaje się pytanie o najbardziej kosztowną i czasochłonną inwestycję - mianowicie elektrownię atomową. Od lat słyszymy, że powinna powstać, że szukana jest dla niej odpowiednia lokalizacja, że to konieczne... I co? I w sumie nic. Bo jeśli nawet dziś podjęta zostałaby decyzja o tym, że budujemy, to oprócz lokalizacji trzeba jeszcze wybrać technologię, dostawcę paliwa etc. I oczywiście mieć gdzieś w tyłu głowy wiedzę na temat potencjalnego opóźnienia inwestycji. Ostatnio powstające bloki atomowe m.in. w Europie nie dość, że ruszały z gigantycznym opóźnieniem, to jeszcze były dużo droższe niż zakładano. Najbardziej jaskrawym przykładem jest chyba trzeci blok fińskiej elektrowni Olkiluoto, który miał ruszyć w 2009 r., a nie działa do dziś. A koszty tej inwestycji okazały się - bagatela - trzy razy wyższe niż pierwotne. Finowie wyciągnęli wnioski - już zapadła decyzja o tym, że planowany wcześniej czwarty blok tej elektrowni na pewno nie powstanie.

Zważywszy na to, że Polska nie ma bogatych doświadczeń w energetyce atomowej (za wyjątkiem badawczego reaktora Maria w Świerku czy dawnych planów budowy elektrowni w Żarnowcu) warto pamiętać o fińskich doświadczeniach.

My za to mamy węgiel i to na nim przede wszystkim niezmiennie od lat bazuje nasza energetyka. Ale co z tym węglem będzie dalej? Na to pytanie jasno nikt nie potrafi odpowiedzieć. Oczywiście od każdego kolejnego rządu górnicy słyszą, że nasz polski węgiel będzie niezmiennie podstawą naszej gospodarki, ale jego obrona w coraz bardziej antywęglowej Unii Europejskiej okazuje się dość trudna. A poza tym obecnie udostępnione złoża po prostu się kończą - z kolei decyzji w sprawie eksploatacji nowych brak. Oczywiście budowa nowej kopalni czy konwencjonalnego bloku na węgiel kamienny czy brunatny powinna się okazać nieco krótsza i łatwiejsza niż budowa elektrowni jądrowej, ale mimo wszystko by do niej doszło - potrzebne są decyzje. I to tak naprawdę już, bo za kilka lat może się naprawdę okazać, że brakuje nam mocy zważywszy na to, że sporo przestarzałych bloków węglowych w najbliższych latach musimy wyłączyć. Jak wyliczył portal Wysokienapiecie.pl tylko do 2020 r. wyłączenia mogą objąć - w zależności od przyjętego scenariusza - od 3 do nawet 6,6 GW mocy (moc zainstalowana w Polsce na koniec 2015 r. wynosiła nieco ponad 40,4 GW).

Owszem, spółki energetyczne budują nowe bloki węglowe (m.in. PGE oddała niedawno do użytku blok 858 MW w Bełchatowie, buduje też nowy w Opolu, Enea kończy budowę 1000 MW w Kozienicach, Tauron buduje 910 MW w Jaworznie), ale to może nie wystarczyć.

Mamy coraz więcej farm wiatrowych, ale niedawno uchwalone przepisy raczej nie będą sprzyjać temu rodzajowi energii. O morskich farmach wiatrowych już nawet nie wspomnę - bo tych w Polsce jak nie było, tak nie ma.

Decyzje o przyszłym kształcie polskiej energetyki są niezbędne także po to, by odpowiedzieć sobie na pytanie, co dalej z polskim górnictwem - zarówno węgla kamiennego, jak i brunatnego. Nowych inwestycji w przypadku tego ostatniego na razie nie mamy. W przypadku węgla kamiennego państwowy właściciel kopalń wciąż próbuje zjeść ciastko i mieć ciastko.

A bez tych podstawowych założeń faktycznie pozostanie nam kupienie szklanej kuli lub wróżenie z fusów.

Karolina Baca-Pogorzelska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: górnictwo | górnictwo w Polsce | węgiel

Partnerzy serwisu

PKO BP KGHM